Co to jest serce? - Popularnie mówi się, że jest to pompa ssąco-tłocząca, zbudowana z mięśnia. Jednak tak naprawdę serce jest niezwykłym narządem. Wielkości pięści, waży zaledwie około 300 gramów. Bije czterdzieści milionów razy w roku i tłoczy 3,5 mln litrów krwi przez prawie 160 tys. kilometrów układu naczyniowego. Do tego celu wytwarza samoistnie prąd o natężeniu ok. 20 watów. - Może bardzo szybko zmieniać częstotliwość uderzeń od 60 do 200 na minutę, a pojemność minutową od dwóch do 12 litrów... Zamiar, aby tę pompę zastąpić wszczepioną do ciała maszyną, jest jednym z najtrudniejszych celów, jakie sobie kiedykolwiek postawiła technika. Tak w każdym razie pisze o sercu lekarz w "The Ethics of Medical Progress". Jednak serce to nie tylko mięsień, ale przede wszystkim siedlisko duszy. - Oczywiście, dlatego o sercu poeci piszą inaczej niż mówią lekarze. "Dziękuję ci, serce moje/ że obudziłam się znowu/ i chociaż jest niedziela/ dzień odpoczywania/ pod żebrami trwa zwykły przedświąteczny ruch" - napisała Wisława Szymborska w wierszu "Do serca w niedzielę". Serce jest narządem, które nie może przestać pracować. Jednak równocześnie od wieków jest przedmiotem zainteresowania poetów. Dla romantyków najważniejsze były uczucia, a ich siedliskiem było serce, czyli dusza. Od zawsze serce przedstawiane jest tak samo - znaczek graficzny, który bezbłędnie kojarzymy. Czy Pan, jako kardiolog, także widzi ten symboliczny znak graficzny, słysząc słowo "serce", czy jednak to, co naprawdę mamy pod żebrami? - Widzę symbol, bo tak jest personifikowane serce. Nieważne, że inaczej wygląda w rzeczywistości. Serce to serce! Ale serce to wyjątkowo wrażliwy narząd - choć fizycznie to tylko kurczący się, silny mięsień. Każde uczucie - zarówno złe, jak i dobre - wpływa na ciało. W każdym razie tak wydaje się laikowi. Czy to prawda? - Tak, każda emocja związana jest z odpowiedzią serca na różne sytuacje, które nas spotykają. Cały ustrój, a szczególnie serce podlega wpływowi dwóch układów: układu pobudzającego, zwanego sympatycznym, i układu parasympatycznego. Ten pierwszy powoduje, że serce zaczyna się mocniej kurczyć i szybciej bić, jakby zrywało się do lotu. Układ parasympatyczny działa odwrotnie: zwalnia akcję serca, uspokaja. Pierwszy reaguje na każdą sytuację emocjonalną, pozytywną i negatywną, Drugi działa w okresie pełnego relaksu i wypoczynku oraz w czasie snu. Jednak w ciągu dnia, zwłaszcza przed południem, panuje układ sympatyczny. Jeśli układ sympatyczny reaguje na każdą sytuację emocjonalną, to znaczy, że zareaguje identycznie na słowa "nienawidzę cię", jak i "kocham cię"? - Dokładnie tak. Serce tak naprawdę nie kwantyfikuje uczuć i emocji. Niezależnie od tego, czy są one pozytywne, czy negatywne, zawsze mocno działają na serce, zmuszając je do przyspieszonej pracy. Jednak wyznanie miłości, choć powoduje fizycznie podobne reakcje serca, jak obrażanie czy nienawiść, wywołuje bodziec pozytywny. Natomiast bodziec negatywny działa na mięsień sercowy uszkadzająco. Czyli słusznie ludzie powiadają: nie denerwuj mnie, bo dostanę zawału! - Z tym zawałem to może jest trochę przesady, jakkolwiek nigdy nie można pominąć tej możliwości. Z pewnością sytuacje nawarstwiającego się stresu mają negatywny wpływ na serce. Medycyna zna przypadki uszkodzenia serca tylko w wyniku przedłużającego się obciążenia stresowego. Dwie dekady temu w Japonii opisano zespół Tako Tubo. Japończycy są pracoholikami, więc ten zespół u nich występuje częściej niż u innych nacji. - Polega na tym, że chory ma objawy zawałowe, choć badania mówią, że zawału nie ma, żadnych zmian wieńcowych także nie, a część serca w ogóle się nie kurczy. Koniuszek serca jest porażony! I to jest zdecydowanie związane ze stresem. Po kilku miesiącach, najdalej po pół roku, serce wraca do normy. Ten zespół pokazuje jednak, jak zgubny na serce wpływ ma przedłużający się stres. A pozytywny stres? Czy może działać lecząco? - Jeśli dałoby się leczyć miłością, to bym polecał to lekarstwo! Na pewno stres pozytywny nie obciąża tak serca, jak negatywny. Jeżeli przeprowadzi się analizę częstości i rokowania w chorobach serca, to osoby z depresją i głębokim smutkiem mają o wiele gorsze perspektywy. Czyli permanentnie zakochani nie chorują na serce? - Chyba że kochają bez wzajemności. Wtedy wchodzą w depresję i stają się potencjalnymi kandydatami na pacjenta kardiologii... ...gdzie trafiają ze złamanym sercem? - No właśnie, tak się mówi. Ma złamane albo pęknięte serce. Przecież żadna z tych rzeczy nie może się zdarzyć. Nawet w zawale serce nie pęknie, bo to jest potężny mięsień! Co najwyżej serce może się zatrzymać, pod wpływem dramatycznego stresu wyzwolić zespół niedokrwienny, kończący się nagłą śmiercią. A więc można go złamać w sensie jego funkcji - bo przestaje pracować.