- Kiedyś klient powiedział mi: "Pani praca to jak zawód sapera. Jest tylko jedna szansa". Właściwie miał rację - śmieje się Katarzyna Ibek-Starzyk, konsultantka ślubna z firmy Ibeke, zajmującej się organizacją ślubów i wesel. - Czasem rzeczywiście towarzyszy nam niezły stres - dodaje. Płaczą na ślubach Konsultanci ślubni, czyli ludzie, którzy zawodowo pomagają w przygotowaniu "najważniejszego dnia w życiu", cieszą się w Krakowie coraz większą popularnością. Opowiadają o aktualnych trendach, przyjęciu za pół miliona złotych i kościotrupach na weselnym torcie. Mimo żartobliwych porównań do zawodu sapera, profesje te dzieli jedna zasadnicza kwestia - w branży ślubnej działają niemal same kobiety. - My jesteśmy z koleżanką bardzo emocjonalnie związane z klientami, nie traktujemy tego po prostu jako pracę. Jesteśmy z tych, które płaczą na ślubach. Ostatnio na ślubie zdarzyło mi się to aż trzy razy. Między innymi podczas przemowy, w której panna młoda zwróciła się do swojego taty i szlochała, a ja z nią - mówi Ibek-Starzyk. - Takie są chyba kobiety i pewnie dlatego więcej jest dziewczyn niż panów, którzy działają w tej branży. Mężczyzn można by policzyć na palcach jednej ręki - dodaje. Być może konsultantki tak bardzo się przywiązują, bo towarzyszą parze młodej często od samego początku. Od momentu, kiedy młodzi zdecydują się na ten przełomowy krok, aż do pożegnania ostatnich gości weselnych. Nierzadko taki okres trwa nawet półtora roku. Musi być w kościele - Najbardziej optymalny termin rozpoczęcia przygotowań do wymarzonego wesela to około roku lub półtora, bo wtedy mamy największą bazę podwykonawców do wyboru - mówi Kinga Nowakowska z firmy Raz w Życiu. - Ale organizowaliśmy też śluby w miesiąc. Jeśli ktoś decyduje się na takie wesele last minute, to samemu mogłoby mu być ciężko - dodaje. Last czy first minute - proces organizacji zawsze przebiega podobnie. Gdy klienci przychodzą z pustymi rękoma i mówią: "zróbcie nam ślub", zaczyna się od wypełnienia formularza. To pomaga sprecyzować oczekiwania i gusta pary młodej. - Wtedy określamy, jak ma wyglądać uroczystość, czy ma być coś nietypowego na tym ślubie, czy raczej młodzi wolą klasyczny i bardzo elegancki - mówi Ibek-Starzyk. Potem rozpoczyna się poszukiwanie miejsca. - Jeśli chodzi o śluby to właściwie wszyscy by chcieli, żeby to było wesele w plenerze i jest to marzenie niemal każdej pary. Ale kuria stoi na straży i ślub musi być w kościele, więc tu nic nie poradzimy - dodaje Nowakowska. Do wyboru, do koloru W czołówce najbardziej popularnych krakowskich świątyń znalazły się kościoły: św. Anny oraz św. Piotra i Pawła. Krakowianie nie decydują się raczej na Bazylikę Mariacką czy Katedrę na Wawelu ze względu na panujący tam duży ruch turystyczny. Za to pary obcokrajowców bardzo cenią sobie te miejsca - wiadomo, że jeśli goście przybywają na ślub aż z zagranicy, to trzeba im się pokazać. O wyborze sali weselnej decydują nieco bardziej złożone czynniki. Wszystko zależy od stylu przyjęcia. Na przykład wesele w scenerii rycerskiej najlepiej urządzić w zamku, a do stylizowanego na góralskie najbardziej pasuje drewniana karczma. Popularne są także podkrakowskie dworki, nowoczesne hotele przy Rynku Głównym, no i oczywiście wykwintne, luksusowe restauracje. Do wyboru, do koloru. Sam Kraków to coraz bardziej modny cel "ślubnej turystyki". Zagraniczne pary decydują się na złożenie sobie przysięgi właśnie w tym miejscu z rozmaitych powodów. Tani weselny weekend - Często zdarzają się pary mieszane i zazwyczaj z Polski pochodzi panna młoda. Czasem rodzina młodego lub młodej pochodzi z kraju. Ale już od zeszłego roku obserwujemy śluby par obcojęzycznych zupełnie niezwiązanych z Polską, a tym bardziej z Krakowem. Po prostu, kiedyś tutaj byli i spodobało im się albo słyszeli od znajomych, że w Krakowie jest pięknie. Wtedy przywożą tu swoich gości i robi się z tego weekend weselny. A my funkcjonujemy trochę jak biuro podróży, organizując weselnikom zwiedzanie i dodatkowe atrakcje - mówi Nowakowska. Czasem powody nie są jednak aż tak romantyczne. - Niektórzy chcą wziąć ślub w Krakowie, bo wychodzi dużo taniej, nawet po pokryciu kosztów przelotu dla gości - twierdzi Ibek-Starzyk. Kiedy miejsce jest już wybrane, nadchodzi czas na pozostałe elementy, takie jak zespół lub didżej, fotograf, kamerzysta, stroje dla pary młodej, dekoracje, tort, zaproszenia, formalności prawne, dodatkowe atrakcje... Poszczególne usługi wybiera się z przedstawionych przez konsultanta propozycji, starannie dobieranych do stylu oraz tematyki przyjęcia. Bywa, że jest ona nietypowa. Oprócz wspomnianych wesel rycerskich i góralskich, które dość łatwo zorganizować w okolicach Krakowa, scenariuszy może być wiele. Od oscarowej gali, po PRL Pary młode decydują się często na wesela tematyczne w określonym kolorze. Na przykład czarno-białe albo różowe. - Organizowaliśmy jedno czarno-różowe wesele. Wszystkie druhny miały czarne suknie z różowymi szarfami, a panowie różowe krawaty. Kwiaty były różowe, a na krzesłach czarne pokrowce. Super to wyglądało, chociaż przyznam, że czasami panowie mieli problem z tym różowym - śmieje się Nowakowska. Charakter imprezy można też dostosować do pory roku. - Mieliśmy wesele jesienne, z dekoracjami dobranymi do tej pory roku, a kilka lat temu robiliśmy przyjęcie w okresie Haloween - były dynie, świece i haloweenowe dekoracje - wspomina Kinga Nowakowska. Była też gala oscarowa, czyli czerwony dywan, film o państwie młodych, jupitery i plakaty pary, która odgrywała gwiazdy promujące swój nowy film pod tytułem "Wspólne życie". Inne propozycje weselnej zabawy to m.in.: impreza hawajska na polach golfowych, motyw przewodni tanga, styl okresu lat dwudziestych, a także daleko posunięte przygotowania do przyjęcia w konwencji teatralnej oraz imprezy nawiązującej do czasów PRL. W tych dwóch ostatnich przypadkach do urzeczywistnienia planu jednak nie doszło, gdyż na przeszkodzie stanęły... ciocie i babcie. Tak zastopowały młodą parę, że w końcu zdecydowano, że wesele będzie tradycyjne. Tort z figurkami kościotrupów - Właściwie to rzadko zdarzają się bardzo nietypowe wesela. Narzeczeni trochę się ich boją. Ważna jest dla nich opinia gości i decydują się pójść za głosem rozsądku. A szkoda, bo wtedy byłyby piękne rzeczy do oglądania - ocenia Nowakowska. Okazuje się więc po raz kolejny, że Kraków woli jednak stawiać na tradycję. Czasem jednak aż kusi, żeby pokazać gościom coś oryginalnego. Choćby miał to być tylko jeden mały akcent... - Jedna nasza para miała lecieć balonem. Już rozmawialiśmy z firmą, która organizuje takie przeloty. Ale państwo młodzi myśleli, że balon z nimi wyląduje pod kościołem, a to jest niestety niemożliwe. Wiadomo, że musi być odpowiednie lądowisko, że różne mogą być też warunki pogodowe - opowiada Kinga Nowakowska. Ostatecznie przyszli małżonkowie zrezygnowali z tego pomysłu, ale za to sprowadzili sobie ekstrawagancki samochód z Warszawy. Na pewno wyróżniła się też para, która na wesele zamówiła tort z własnymi podobiznami w postaci figurek kościotrupów ubranych w ślubne stroje. Podobno wyglądało to świetnie. Inne przyszłe małżeństwo postanowiło pobić rekord w wielkości słodkiego piętrowca. Za miarę wysokości posłużyły drzwi wejściowe, gdyż warunkiem było, aby tort się w nich zmieścił.