Zasiłek pogrzebowy wypłacany rodzinie zmarłego wynosi około 6,1 tys. zł. Jeśli pogrzeb swojemu pensjonariuszowi organizuje DPS, to takiej kwoty otrzymać nie może. W jednym z podtarnowskich DPS-ów zmarła pensjonariuszka, która nie ma rodziny. Organizacją pogrzebu zajęła się dyrekcja placówki, a kiedy wystąpiła do ZUS-u z wnioskiem o wypłacenie zasiłku pogrzebowego, okazało się, że nie może uzyskać takiej kwoty, jaka przysługuje rodzinom osób zmarłych. Urzędnik ZUS "wyliczył" ile i na co dyrekcja DPS-u może wydać. - Okazuje się, że możemy kupić najtańszą trumnę, na ubranie przeznaczyć 150 zł, a na pogrzebie może być tylko jeden wieniec i jedna wiązanka. Koszty pogrzebu oszacowano na około 1,2 tys. zł. To nie jest kwota pozwalająca urządzić tej kobiecie godny pogrzeb. Przecież ona przez całe życie pracowała, odprowadzała składki. A teraz, tylko dlatego, że nie ma bliższej rodziny i przebywała w DPS-ie, nie może zostać pochowana tak jak inni - mówi dyrektor DPS-u. Rzecznik prasowy oddziału ZUS w Nowym Sączu, Dariusz Kowalczyk wyjaśnia, że zakład uznaje, iż koszty pochowania osoby samotnej są niższe niż osoby posiadającej rodzinę. - W przypadku osób samotnych koszty pogrzebu są teoretycznie mniejsze. Z praktyki wiemy, że jeśli pogrzeb organizuje rodzina, to koszty są wyższe - lepsza trumna, więcej wieńców, opłata za posługę księdza - mówi rzecznik. - Jednak DPS, jako organizator pochówku, w sytuacji, kiedy nie zgadza się z decyzją ZUS-u może złożyć odwołanie i przedstawić rachunki za wydatki poniesione na pogrzeb. W praktyce jednak okazuje się, że ZUS może ich nie uznać. W razie potrzeby urzędnicy weryfikują koszty przedstawione przez instytucję, czy osobę, która zajmuje się pogrzebem, zasięgając informacji na temat tego typu opłat w danej gminie. Z informacji uzyskanych w Urzędzie Gminy Tarnów wynika, że koszty pogrzebu na tym terenie mogą wynieść 3 - 3,5 tys. Taką kwotę gmina płaci, kiedy wypełnia obowiązek urządzenia pogrzebu osobie nieznanej, niemającej rodziny. Z doświadczenia właścicieli zakładów pogrzebowych w rejonie Tarnowa wynika, że sytuacje, w których organizatorem pogrzebu nie jest ktoś z bliskiej rodziny zdarzają się stosunkowo rzadko. - Są sytuacje, kiedy pogrzebem zajmuje się na przykład sąsiad zmarłej osoby. Jest on w takiej samej sytuacji, jak organizująca pogrzeb instytucja. Musi opłacić pogrzeb i na podstawie rachunków otrzymuje z ZUS-u zwrot kosztów - mówi właściciel jednej z firm. Pracownicy zakładów pogrzebowych z Tarnowa i okolic potwierdzają, że by otrzymać refundację z ZUS-u nie będąc rodziną zmarłego należy ograniczyć koszty. Nie ma formalnego cennika, ale oni z doświadczenia wiedzą, jakie kwoty powinny się znaleźć na fakturach. Trumna za około 1,5 tys., jeden wieniec i jedna wiązanka - w sumie 190 zł i ubranie - 150 zł. - Zdarzają się sytuacje, kiedy ZUS kwestionuje wydatki i nie zwraca poniesionych kosztów - usłyszeliśmy w jednym z domów pogrzebowych. - Bywa, że dla znajomych i sąsiadów zmarłego, załatwiających formalności, ZUS nie jest jedynym źródłem pokrycia kosztów. Niejednokrotnie zmarli przekazują im odłożone przez siebie pieniądze na pogrzeb. Dla zobrazowania niesprawiedliwych przepisów ZUS-u właściciel jednego z zakładów pogrzebowych podaje przykład. - Teoretycznie może być tak, że mam brata, który nigdy nie pracował. On umiera, ja otrzymuję pełny zasiłek, urządzam mu najtańszy pogrzeb i nawet kilka tysięcy zostaje w mojej kieszeni. I jest druga osoba, która przez całe życie uczciwie pracowała. Nie mając rodziny trafia do DPS-u i tu umiera. Jedynym powodem, że nie może mieć godnego pogrzebu jest to, że nie ma bliskich krewnych. Czy to jest jej wina? - podkreśla. Bywa i tak, że jakaś osoba niemająca krewnych przez wiele lat mieszkała w DPS-ie, zżyła się ze współmieszkańcami i nawet w takiej sytuacji nie można urządzić stypy. Jak wyjaśnia Dariusz Kowalczyk, ZUS opiera się w tej sytuacji na wyjaśnieniach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej na temat wypłacania zasiłków za pochówki organizowane przez DPS-y osobom samotnym, które przebywały w tych placówkach. - ZUS kieruje się zasadami gospodarności, co oznacza pewne ograniczenia w takich sytuacjach - dodaje rzecznik ZUS. Zaprzecza przy tym zarzutom, że pracownicy ZUS, którzy wykażą się tego rodzaju gospodarnością, otrzymują specjalne premie. Barbara Jaworska barbara.jaworska@dziennik.krakow.pl