Według jednego z wędkarzy, który jako pierwszy przybył z pomocą i zawiadomił straż pożarną, 80-letni kierowca samochodu jeszcze przed zakotwiczeniem promu ruszył w jego kierunku. - Siedzieliśmy na rybach, prom dopływał do brzegu, a kierowca nie zaczekał, aż przewoźnik zapnie prom, tylko ruszył po gazie. Prom odpłynął, a samochód wpadł do wody. Szczęście od Boga, że tu są kamienie i samochód zawiesił się na nich, bo jakby zdarzyło się to troszkę dalej, to byłoby po wszystkim. We dwóch - razem z przewoźnikiem - ratowaliśmy ludzi, a potem wezwałem straż pożarną - powiedział RDN Małopolska wędkarz, będący świadkiem wypadku. Starsze małżeństwo szybko udało się wyciągnąć z wody, a po udzieleniu pomocy medycznej - mąż i żona zostali odwiezieni do domu. Kierowca samochodu tłumaczył się, że panująca mgła ograniczyła jego widoczność i dlatego ruszył w kierunku promu, przed jego zakotwiczeniem. Jak mówi RDN Małopolska, młodszy brygadier Piotr Szpunar, aby rozpocząć akcję, trzeba było czekać na grupę nurków. Emerytowany pracownik obsługi promowej, który obserwował akcję ratowniczą z brzegu mówił, że podczas jego pracy, zdarzały się podobne wypadki. - I ciągnik wpadł do wody, i furmanka - bywało rozmaicie - powiedział mężczyzna reporterowi RDN Małopolska. gg