Teraz planują, by wykorzystać tę maszynę do lotu wokół Europy. - O ZLIN-ie Vondraczkovej dowiedzieliśmy się w Lublinie od Ladislava Zaparka, Czecha, który pośredniczy w handlu samolotami - opowiada Andrzej Sarata. - Nie widzieliśmy maszyny, ale i tak byliśmy niemal pewni, że będzie nasza. Dwa razy jeździliśmy do Pragi uzgadniać szczegóły kontraktu. Wreszcie odebraliśmy ZLIN-a w Bratysławie. Tam przed startem puścili z głośników "Malowany dzbanek". Maszyna pofrunęła najpierw do Krakowa, a potem wylądowała na lotnisku Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej. - Pierwszy lot był wspaniały. ZLIN to wyjątkowa maszyna. Trudna w pilotażu, ale pozwalająca pilotowi za sterami na bardzo wiele - zachwyca się Sarata. Co jednak "wyjątkowa maszyna" ma wspólnego ze słynną czeską piosenkarką? Helena Vondraczkowa, zanim w 2003 r. poślubiła młodszego o siedem lat przedsiębiorcę Martina Michala, była żoną Helmuta Sickela. Niemiecki basista miał licencję pilota i często zabierał swoją żonę na podniebne wyprawy. Latali nad Czechami dokładnie tym samym samolotem, którego właścicielami są teraz sądeczanie. Niewykluczone, że Vondraczkowa sama brała ster w ręce. W tym modelu ZLIN-a piloci siedzą obok siebie i obaj mają możliwość swobodnego sterowania - oczywiście nie równocześnie. Mieczysław Walczyk, który prowadzi firmę optyczną, i Andrzej Sarata, właściciel przedsiębiorstwa robót drogowych, chcą teraz oblecieć czeskim samolotem całą Europę. Z lotniska w Łososinie Dolnej pofruną do Gdańska. Stamtąd, lecąc wzdłuż wybrzeży, dotrą do Portugalii. Kolejne cele to Bosfor i Morze Czarne. Pilotom marzy się trasa wzdłuż Uralu, ale mogą mieć kłopoty z pozwoleniem na przelot nad Rosją. Alternatywą jest lot nad Ukrainą i krajami bałtyckimi, ku Przylądkowi Północnemu w Norwegii. Sądeczanie chcą zrzucić wiązankę kwiatów nad Narwikiem, gdzie podczas II wojny światowej walczyli Podhalańczycy z Nowego Sącza. Później trasa powiedzie ku Danii i przez Sztokholm do Gdańska. Biznesmeni nie chcą ujawnić, ile dokładnie kosztował ich ZLIN czeskiej piosenkarki. Twierdzą, że zapłacili za maszynę tyle, co za dobrej klasy samochód.