Szantażysta, który przyznał się do winy, został we wtorek skazany na karę roku i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i tysiąc złotych grzywny. W najbliższym czasie sąd zadecyduje o dowodach rzeczowych. Wyznaczono już termin posiedzenia w tej sprawie. Wśród dowodów znajdują się sprzęt informatyczny i zdjęcia-fotomontaże, za pomocą których Przemysław D. dokonywał szantażu. Zdjęcia te prawdopodobnie ulegną przepadkowi. - W praktyce oznacza to, że zdjęcia zostaną spalone. Trudno w ogóle wyobrażać sobie, żeby takie materiały, będące przedmiotem przestępstwa, zostały zwrócone szantażyście - powiedział jeden z krakowskich prawników. Jak ustaliła prokuratura, Przemysław D. od listopada do grudnia 2009 roku za pomocą zdjęć i adresów uzyskanych w internecie rozsyłał do szeregu osób spreparowane za pomocą fotomontażu zdjęcia pornograficzne z ich wizerunkami, grożąc ich rozpowszechnieniem i domagając się 20 tys. zł okupu. Jego ofiarami byli samorządowcy i menadżerowie z całej Polski, a korespondencję do nich wysyłał na adresy służbowe. Żadna z osób nie poddała się jego żądaniom. Listy lub maile od Przemysława D. otrzymało 17 osób, m.in. dyrektor centrum handlowego w Łodzi, radni z Warszawy, Sosnowca i Gdyni, zastępca prezydenta Torunia, wojewoda opolski, wicedyrektor banku w Lesznie, sekretarz generalny Krajowej Izby Gospodarczej w Warszawie, wydawca pisma motoryzacyjnego we Wrocławiu, prezes Banku Polskiej Spółdzielczości w Warszawie, przewodniczącego Rady Miasta Radomia. Szantażysta wysłał też list do wiceprzewodniczącego Rady Miasta Szczecina, a nie, wbrew wcześniej podawanym informacjom, do przewodniczącego. Szantażysty szukało kilka prokuratur w kraju. Znaleźli go policjanci z Opola na podstawie analizy połączeń internetowych. Przemysław D. został zatrzymany w swoim mieszkaniu w Krakowie. Przyznał się do wszystkiego i wyjaśnił, że chciał w łatwy sposób zarobić. Akt oskarżenia przygotowała prokuratura w Toruniu, która nadzorowała śledztwo. Wyrok został wydany bez przeprowadzania procesu, ponieważ Przemysław D. jeszcze w prokuraturze przyznał się do winy i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze. Na ogłoszenie wyroku nie przybył do sądu. Ogłaszając wyrok, Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia podkreślił, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Jednocześnie sąd uchylił wobec Przemysława D. dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Wyrok jest nieprawomocny.