Będzie to trzeci proces w tej sprawie. W rozmowie z PAP Bogusław Sobczuk wyraził zgodę na podawanie jego nazwiska. Krakowska prokuratura postawiła mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył dwukrotnego doprowadzenia swojego kilkuletniego dziecka między wrześniem 2001 a marcem 2002 roku do "poddania się czynnościom seksualnym". Drugi - doprowadzenia dziecka w marcu 2003 r. do "obcowania płciowego". Bogusław Sobczuk w śledztwie nie przyznał się do winy, uznał zarzuty za absurdalne i nazwał je elementem zemsty ze strony byłej partnerki, matki dziecka. Prokuratura twierdziła, że materiał dowodowy jest wiarygodny i uzasadniający wniesienie aktu oskarżenia. W pierwszym procesie sąd uznał winę oskarżonego i skazał go na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. W wyniku apelacji obrony sąd odwoławczy uchylił ten wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. W drugim procesie sąd uniewinnił oskarżonego. Jak informował wówczas rzecznik sądu Rafał Lisak, "o wyroku uniewinniającym zadecydowała ocena dowodów przez sąd oraz to, że nie została przełamana zasada domniemania niewinności". Sąd odwoławczy utrzymał w środę w mocy uniewinnienie od pierwszego zarzutu - molestowania dziecka, uznał jednak, że drugi zarzut - kazirodztwa - powinien być zbadany w ponownym procesie. Zarówno rozprawa odwoławcza, jak i uzasadnienie wyroku odbyło się ze zamkniętymi drzwiami. Dziennikarze mogli wysłuchać tylko sentencji wyroku. Jak poinformował po rozprawie obrońca oskarżonego mec. Andrzej Patela, ponowny proces w sprawie jednego z zarzutów jest wynikiem niedostatecznego - zdaniem sądu - uzasadnienia wyroku w tym zakresie przez sąd pierwszej instancji. Dlatego sprawa będzie ponownie badana. - Ja niczym nie jestem w tej sprawie zaskoczony. Tylko dlatego jestem w stanie funkcjonować i żyć, ponieważ powiedziałem sobie, że na nic nie liczę i niczym nie jestem zaskoczony w tym procesie. Byłem zaskoczony na samym początku tym, że mnie skazano. Dopóki nie zapadnie wyrok prawomocny w tej sprawie, to muszę w sobie znaleźć siłę, żeby traktować tę sprawę tak, jakby jej nie było. To jest bardzo trudne, ale to jest jedyna szansa na to, żeby normalnie funkcjonować, a ja mam zamiar normalnie funkcjonować - powiedział po rozprawie odwoławczej Bogusław Sobczuk.