Oskarżony przyznał się do winy i podtrzymał wyjaśnienia ze śledztwa, że podłożem jego działania były nieporozumienia rodzinne. Sąd nie zgodził się na wyłączenie jawności rozprawy. Oskarżonemu grozi kara dożywocia. W maju zeszłego roku w niewielkiej miejscowości koło Wieliczki (woj. małopolskie), w wyniku małżeńskiej kłótni, mężczyzna kilkukrotnie uderzył żonę siekierą w głowę. Później zakopał jej ciało w przydomowym ogródku. Maciej P. po zabójstwie próbował upozorować zaginięcie małżonki: spalił jej dokumenty i karty płatnicze, a następnie zgłosił zaginięcie żony. W trakcie przeszukania ich domu policjanci w wielu miejscach odnaleźli brunatne plamy, których pochodzenia gospodarz nie potrafił wytłumaczyć. W końcu przyznał się do zabicia żony i wskazał miejsce ukrycia ciała. W złożonych wyjaśnieniach oskarżony tłumaczył, że feralnego dnia doszło do kolejnej kłótni między małżonkami. Żona go wyzywała, a on wyszedł na zewnątrz, aby się uspokoić. Po powrocie do domu wyzwiska się powtórzyły, wtedy "coś w niego wstąpiło", chwycił wiszącą na ścianie siekierę i zadał żonie kilka ciosów w głowę. Potem zakopał ciało i zacierał ślady zbrodni. O nieporozumieniach w rodzinie wiedziała rodzina kobiety. Dwa dni po zabójstwie do Polski przyleciała jej siostra. Dla niej Maciej P. wymyślił wersję o zaginięciu żony. O pomoc w poszukiwaniu obywatelki Indii zwróciło się wtedy do policji przedstawicielstwo dyplomatyczne tego kraju. Oskarżony jest z wykształcenia historykiem sztuki, który około 10 lat temu wyjechał z Polski. Najpierw był we Francji, potem w USA, gdzie poznał swoją żonę, następnie oboje przenieśli się do Anglii. W 2008 roku wraz z 3-letnią córeczką przyjechali do Polski i zamieszkali w drewnianym domku koło Wieliczki. Mężczyzna próbował utrzymywać rodzinę z prac dorywczych.