O dramacie aresztowanego Rumuna donosił "Tygodnik Powszechny", który dotarł do nowych szczegółów w tej sprawie. Ze śledztwa prowadzonego przez dziennikarzy tygodnika wynika, że zmarły aresztant mógł być niewinny. - Claudiu Crulic w dniu, w którym miał popełnić przestępstwo, jechał autobusem do Włoch - twierdzi świadek, do którego dotarł "Tygodnik Powszechny". Crulic od samego początku utrzymywał, że jest niewinny. Domagał się, aby do jego akt został dołączony jego bilet autobusowy na podróż z Krakowa do Mediolanu. Jednak jego prośba została zlekceważona przez prokuraturę - donosi tygodnik. Co więcej bilet, o którym mowa, datowany był na 10 lipca. Oznacza to, że jeśli Rumun istotnie jechał tym autobusem, nie mógł przebywać w Krakowie, gdzie doszło do kradzieży portfela, o co go ostatecznie posądzono. Redakcja "Tygodnika Powszechnego" zapewnia, że posiada kopię tego biletu oraz listy pasażerów. Crulic został aresztowany w związku z podejrzeniem o rzekomą kradzież portfela w jednym ze sklepów obuwniczych. Osadzony w krakowskim areszcie twierdził, że jest niewinny i domagał się kontaktu z rumuńskim przedstawicielem dyplomatycznym. Ostatecznie podjął decyzje o podjęciu głodówki. Po upływie czterech miesięcy - z powodu pogarszającego się stanu zdrowia - znalazł się w krakowskim szpitalu MSWiA. Przy wzroście 175 cm ważył zaledwie 40 kilo - donosi "Tygodnik Powszechny". Wkrótce... zmarł.