Konkurs architektoniczno-rzeźbiarski miał formułę otwartą. Jego celem było zaprojektowanie pomnika niefiguratywnego, czyli upamiętniającego Kuklińskiego w inny sposób, niż poprzez ukazanie jego postaci. Na konkurs nadesłano 32 prace. Zwycięski projekt przedstawia chylące się ku upadkowi betonowe płyty, mające nawiązywać do obalenia muru berlińskiego. Ponad nimi wznosi się stalowa parabola, której łuk sięga na wysokość ok. 10 metrów. Werdykt jury, jeszcze przed publicznym otwarciem kopert z nazwiskami autorów, wywołał silne kontrowersje i podział w 18-osobym jury złożonym z architektów, przedstawicieli Rady Miasta Krakowa oraz Stowarzyszenia im. płk R. Kuklińskiego, jako inwestora. Sześciu architektów i artystów plastyków, w tym przewodniczący jury, złożyło na piśmie votum separatum wobec decyzji sądu konkursowego o przyznaniu pierwszej nagrody. Według nich, potężny łuk wznoszący się na wysokość trzech kondygnacji zaburzyłby ład przestrzenny placu. - Pomimo, że wśród nadesłanych 32 prac wiele zasługiwało na uwagę, a kilka zdecydowanie wyróżniało się twórczym rozwinięciem przesłania ideowego, walorami artystycznymi czy kompozycją przestrzenną, wprowadzono do finału pracę walorów tych całkowicie pozbawioną - podkreślili we wspólnym votum separatum: architekci Jacek Budyn, Marek Kozień, Romuald Loegler oraz artysta rzeźbiarz prof. Stanisław Hryń i główny plastyk miasta Jacek Maria Stokłosa. - Nagrodzona praca nie mieści się w granicach możliwych do przyjęcia rozwiązań przestrzenno-estetycznych, w tym poprzez zaproponowaną skalę i formę pomnika - wyjaśnił w odrębnym piśmie przewodniczący jury i zarazem główny architekt miasta, prof. Andrzej Wyżykowski. Zdaniem przewodniczącego Stowarzyszenia im. Kuklińskiego, Henryka A. Pacha, który także zasiadał w jury, werdykt po prostu należy uszanować. - Podchodzę z szacunkiem do tego werdyktu i dopatruję się w tym pomniku bardzo wielu elementów, o których marzyłem, aby się w nim zawarły - powiedział Pach dziennikarzom. W uzasadnieniu pierwszej nagrody jury stwierdziło, że przyznaje ją "ze względu na walory estetyczne, przesłanie ideowe oraz walory edukacyjne. Wybrany projekt po realizacji nie zdominuje przestrzeni placu Jana Nowaka Jeziorańskiego, a jednocześnie zwróci na siebie uwagę". Autorzy zwycięskiego projektu otrzymają 15 tys. zł oraz zaproszenie do negocjacji na temat realizacji. Pomnik ma kosztować nie więcej niż 400 tys. zł. Jednak jego realizacja nie jest taka pewna, bo - zgodnie z procedurą administracyjną - będzie musiała uzyskać pozytywną opinię Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej oraz głównego architekta miasta, który zgłosił zastrzeżenia do projektu już jako przewodniczący jury. - W tym konkretnym konkursie ludzie związani z kształtowaniem przestrzeni zostali wypunktowani przez inwestora oraz radnych miejskich, którzy są przecież przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego. W związku z tym ich zdanie jest być może odzwierciedleniem gustów społecznych. Ja osobiście uważam jednak, że sprawy fachowe powinno się oddawać w ręce profesjonalistów - powiedział prof. Wyżykowski. Wobec kontrowersji jury zdecydowało się przyznać drugą nagrodę, choć pierwotnie planowano, że nagroda w konkursie będzie tylko jedna. Drugą nagrodę, w wysokości 10 tys. zł, otrzymał zespół: Jan Kuka, Agnieszka Wach i Monika Słubel. W uzasadnieniu jurorzy napisali, że drugą nagrodę przyznano "za prosty gest plastyczny, organicznie wkomponowany w skwer a także za kulturalne dopisanie nowych walorów do publicznej przestrzeni miasta". Projekt ten przewiduje wbudowanie w płytę placu abstrakcyjnej kompozycji geometrycznej z nazwiskiem Kuklińskiego, która będzie wytyczać trakty spacerowe.