W lipcu 2010 roku krakowski sąd skazał Tadeusza G. i Wojciecha W. na kary dożywocia, a Jacka P. na 15 lat pozbawienia wolności. Od tego wyroku apelowała prokuratura i obrońcy oskarżonych. Media określały oskarżonych jako "gang zabójców". Ofiarami byli właściciele, współwłaściciele lub pracownicy kantorów. Sprawcy zbrodni byli wyjątkowo brutalni: najpierw strzelali do ofiar, a dopiero potem sprawdzali, czy mają one pieniądze. Sąd Apelacyjny wyłączył w czwartek jawność rozprawy, "albowiem - jak uzasadnił - jawność rozprawy mogłaby ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy". Podobnie za zamkniętymi drzwiami toczyła się część rozpraw i podawano uzasadnienie wyroku pierwszej instancji. Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że podczas utajnionej rozprawy apelacyjnej sąd uzupełniał materiał dowodowy i zlecił prokuraturze wykonanie kilku czynności. Przedłużył także areszt oskarżonym o trzy miesiące. Nie ustalił terminu kolejnej rozprawy. Krakowska prokuratura oskarżyła trójkę mężczyzn o zabicie w latach 2005-2007 pięciu osób: w Kraśniku, Tarnowie, Myślenicach i Piotrkowie Trybunalskim oraz za usiłowanie zabicia dwóch kolejnych w Sosnowcu i w Piotrkowie Trybunalskim. W lipcu 2010 Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że oskarżeni są winni zarzucanych im zbrodni i stwierdził, że wielokrotnie atakowali najwyższe dobro, jakim jest życie, a ich celem były pieniądze. Skazani na dożywocie Tadeusz G. i Wojciech W. będą się mogli ubiegać o przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 30 latach spędzonych w więzieniu. Wobec trzeciego z oskarżonych Jacka P., ze względu na jego postawę w śledztwie, sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i skazał go na 15 lat. Na mocy wyroku oskarżeni mieli wypłacić zadośćuczynienia poszkodowanym rodzinom, a także tym, którzy zostali ranni. W przypadku rodzin, które straciły bliskich, sąd wyznaczył kwotę po 150 tys. zł. Jak ustaliła prokuratura i sąd pierwszej instancji, sprawcy działali według ustalonego schematu. Tadeusz G. planował zabójstwa, prowadził obserwację terenu i zwyczajów ofiar, dostarczał broń i zapewniał wspólnikom możliwość opuszczenia miejsca zbrodni. Jacek P. i Wojciech W. brali udział w obserwacji i to oni oddawali śmiertelne strzały z broni wyposażonej w tłumiki. Czyszczeniem i przygotowywaniem broni zajmował się Jacek P., który przerabiał ją tak, by nie można było jej zidentyfikować. Podczas żadnego z napadów sprawcy nie żądali od ofiar pieniędzy ani nie pytali, czy je posiadają. Pieniądze ukradli tylko w Kraśniku (70 tys. zł) i Myślenicach (ok. 164 tys. zł) Bywało, że ofiary gotówki jednak nie miały. Łup był dzielony po równo. Sąd pierwszej instancji uznał w wyroku, że trzeci z oskarżonych, Jacek P., spełnił warunki określone w ustawie do nadzwyczajnego złagodzenia kary, dlatego wyrok w jego przypadku nie mógł być inny. P. już w śledztwie przyznał się, złożył wyjaśnienia, wyraził skruchę i przeprosił pokrzywdzonych. Jednocześnie sąd podkreślił, że Tadeusz G. i Wojciech W. są sprawcami zdemoralizowanymi w najwyższym stopniu, dla których życie ludzkie nic nie znaczy i że w czasie całego procesu nie wyrazili żalu ani skruchy.