Z pisma z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego mieszkańcy dowiedzieli się, że do końca maja przyszłego roku ich domy powinny zostać rozebrane, a teren uporządkowany. To wydaje się nawet zrozumiałe, zwłaszcza że władze lokalne zapowiadają, że wkrótce ruszy budowa domów dla poszkodowanych i zostaną one przekazane do użytku w sierpniu 2011 roku. Problem w tym, że właściciele uszkodzonych budynków, często bardzo biedni ludzie, muszą te prace przeprowadzić na własny koszt. Tak wynika z pisma. - Coś mi się wydaje, że nie taka była umowa. Wcześniej mieszkańcy byli zapewniani, że rozbiórka domów zostanie przeprowadzona na koszt gminy. Przecież wyburzeniem domu i uporządkowaniem działki musi zająć się specjalistyczna firma i to są ogromne koszty. Skąd ci ludzie mają wziąć na to pieniądze? - pyta radny Rady Gminy Lanckorona Krzysztof Chorąży. W urzędzie gminy tłumaczą, że dopóki nieruchomości są własnością prywatną, samorząd nie może przeznaczyć pieniędzy na ich rozbiórkę. Docelowo planuje się, że działki położone na terenach osuwiskowych przejęte zostaną przez gminę, a w zamian samorząd przekaże mieszkańcom nowe domy. Ostatnio pojawiła się jednak nadzieja dla poszkodowanych. Urzędnicy z Lanckorony zapowiadają, że nikt nie będzie rygorystycznie podchodził do decyzji nadzoru budowlanego i jeśli ktoś nie wykona rozbiórki w określonym przez nadzór terminie, nie spotkają go żadne konsekwencje. W drugiej połowie przyszłego roku gmina przejmie budynki i już jako ich właściciel wykona ich rozbiórkę. Poszkodowani przez osuwiska mieszkańcy powinni już wtedy mieszkać w nowych domach. GM Czytaj więcej we wtorkowym "Dzienniku Polskim": Kto pomoże spełnić marzenia? Trzy warianty obwodnicy Oświęcim nie jest Auschwitz