Romowie, którym towarzyszyli uczestnicy konferencji naukowej "Romowie w cieniu zagłady", zorganizowanej w piątek w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau, a także dyplomaci, oddali hołd Sinti i Romom zgładzonym przez Niemców w Auschwitz. Prezes stowarzyszenia Roman Kwiatkowski podczas uroczystości powiedział, że właśnie w tym miejscu jego rodacy - mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci - przeciwstawili się zbrodniczym działaniom nazistów. - Na pozór wydarzenie to nie wpłynęło na losy tysięcy eksterminowanych Romów. Ostatecznie nie powstrzymało planowanej przez nazistów likwidacji obozu romskiego. Odroczyło tylko wydany przez nich wyrok śmierci. Jednak wydarzenie to miało ogromne znaczenie symboliczne, stanowiło manifestację ludzkiej godności, solidarności i niezłomności - powiedział Kwiatkowski. Zaznaczył, że pamięć o buncie pozostała żywa. Zaapelował zarazem do ministerstwa edukacji, by uwzględniło w programie nauczania ważne dla Romów wydarzenia. Kwiatkowski podkreślił, że obecnie świat nie jest wolny od przejawów dyskryminacji i nietolerancji, a nawet prześladowań Romów. - Zwróćmy uwagę na sytuację we Włoszech, gdzie Romów dotykają oburzające akty agresji. Zwróćmy uwagę na przypadki segregacji rasowej, z jakimi mamy do czynienia w polskich szkołach. (...) Ja! Polski Rom wstydzę się za polskie władze oświatowe, wstydzę się za administratorów Programu na Rzecz Społeczności Romskiej w Polsce, którzy tolerują praktyki kojarzące się z apartheidem - mówił. Odniósł się w ten sposób do medialnych informacji docierających z Maszkowic w Małopolsce, gdzie dzieci romskie muszą wchodzić do szkoły innym wejściem niż polscy rówieśnicy. Niemcy planowali likwidację Zigeunerfamilienlager 16 maja 1944 roku. Chcieli wówczas zgładzić około 6,5 tys. pozostałych przy życiu Cyganów. Doszło jednak do buntu, który pokrzyżował plany SS. Dzień wcześniej kierownik obozu cygańskiego Unterscharfuehrer SS Georg Bonigut ujawnił plany Romom. Nakazał, by nie opuszczali baraków, gdy SS-mani rozpoczną akcję. 16 maja wieczorem przed Zigeunerfamilienlager zajechały samochody, z których wysiadło około 50-60 SS-manów uzbrojonych z karabiny maszynowe. Kilku z nich weszło do baraku mieszkalnego chcąc wypędzić więźniów. Więźniowie uzbrojeni w noże, łopaty, łomy i kamienie nie wyszli z baraków. Wśród SS-manów zapanowała konsternacja. Po pewnym czasie SS-mani otaczający baraki wsiedli do samochodów i odjechali. Akcja została odwołana. Pierwsza próba likwidacji obozu cygańskiego w Birkenau nie udała się. SS-mani, którzy zetknęli się z tak nieoczekiwaną sytuacją, prawdopodobnie wycofali się z obawy przed stratami. Wśród więźniów znajdowali się bowiem byli żołnierze Wehrmachtu. Niemcy obawiali się również, że bunt mógłby się rozprzestrzenić w inne rejony obozu. Zagłada Romów dokonała się w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 roku. Wówczas, na rozkaz Reichsfuehrera SS Heinricha Himmlera, obóz cygański został zlikwidowany. W komorach gazowych zgładzono pozostałych przy życiu 2897 więźniów. Między 26 lutego 1943 roku a 21 lipca 1944 w obozie cygańskim osadzono łącznie 20 tys. 967 dzieci, kobiet i mężczyzn. Liczba ta nie zawiera około 1700 Romów z Białegostoku, których nie objęto ewidencją. Jako podejrzanych o tyfus plamisty natychmiast skierowano do komór gazowych i zgładzono tuż po przywiezieniu do obozu. Ogółem w KL Auschwitz zginęło ponad 20 tysięcy Romów.