"Radni Gminy Zabierzów zabiegający o likwidację Rogatego Rancza" - można przeczytać w nagłówku ogłoszenia przy wejściu do gospodarstwa turystycznego. Dalej jest informacja, że to klub przewodniczącej Rady Marii Kwaśnik i nazwiska trzech osób. Na końcu widnieje podpis: Klub Przyjaciół Rogatego Rancza. Przewodnicząca Maria Kwaśnik jest tym oburzona. Przypomina, że gospodarstwo stoi nielegalnie. - Nie radni decydują o tym, czy ma istnieć, czy nie. To sprawa inspektora nadzoru budowlanego, który wydał decyzję rozbiórki - zaznacza. "Dziennik Polski" informował kilkakrotnie o tym, że obiekty stoją w miejscu, w którym nie dopuszcza się zabudowy ze względu na teren rezerwatu Skała Kmity. Ponadto zabudowa jest sprzeczna z zarządzeniem wojewody, zakazującym sytuowania obiektów sto metrów od cieków wodnych, a rzeka Rudawa (na której jest ujęcie wody) płynie zaledwie kilkanaście metrów dalej. Na ostatniej sesji był projekt uchwały, zobowiązujący Radę Gminy do punktowej zmiany planu zagospodarowania terenu, na którym stoi Ranczo. Domki gospodarskie, przeznaczone dla małych zwierząt, które tam się znajdują i obiekty rekreacyjne w ogóle nie powinny były tam powstać. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Władysław Gwiazdowski wyjaśniał wiele razy, że obiekty zostały postawione niezgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania, na terenie zieleni leśnej, wykluczającym jakąkolwiek zabudowę. Tymczasem grupa radnych z Jerzym Kowalikiem na czele postanowiła pomóc Rogatemu Ranczu. Czy uchwała miała na celu zalegalizowanie zabudowy? - Nie chcieliśmy niczego przesądzać, ale podjąć dyskusję i upoważnić panią wójt do wyjaśnienia sprawy - mówi Jerzy Kowalik. - Właściciel Rancza wielokrotnie pomagał osobom potrzebującym w naszej gminie. Sponsoruje imprezy dla dzieci, wspiera seniorów, dotuje rozgrywki sportowe; nigdy nie odmawia. To miejsce odwiedza wiele dzieci ze szkół i świetlic. Dlatego chcemy pomóc jego właścicielowi w staraniu się o możliwość dalszego działania - zaznacza Kowalik. Na sesji większość radnych sprawą Rancza nie chciała się zajmować i usunęła ją z porządku obrad. Za to nazwiska niektórych pojawiły się przy wejściu do gospodarstwa. Przewodnicząca Rady Gminy zaznacza, że "szermowanie jej nazwiskiem i kilku innych radnych jest manipulacją". - Nasze nazwiska zawisły na płotach dlatego, że nie zmieniamy planu i nie robimy dla nikogo wyjątków. Przekwalifikowanie terenu rezerwatu i okolic rzeki byłby niebezpiecznym precedensem, który mógłby wywołać lawinę podobnych wniosków, a przecież wobec prawa wszyscy są równi - mówi. - Nieprawdą jest, że ja czy pozostali radni dążą do likwidacji Rancza. To sprawa nadzoru budowlanego. A za wycofaniem uchwały na sesji głosowało nie czworo radnych, tylko dwunastu - dodaje przewodnicząca. Menadżer Rogatego Rancza Tomasz Krakowski powiedział, że kartki ktoś rozwiesił w sobotę. Kto to był? - Przyjaciele Rogatego Rancza, którym zależy na jego istnieniu. Dlatego kartek tych nie zdejmujemy - ucina krótko Krakowski. Barbara Ciryt barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Dziewczęta i zabytki Bez biletów na Varius Manx Z gmin do Sejmu