O kulisach wczorajszego rodzinnego dramatu donosi w swoim dzisiejszym wydaniu "Polska. Gazeta Krakowska". W opinii sąsiadów, w mieszkaniu, w którym rozegrała się podwójna tragedia częste awantury zdążyły już na trwałe wpisać się w szarą codzienność, a 58-letni żonobójca i samobójca często zaglądał do kieliszka, Zwłoki rodziców odkryła starsza córka małżeństwa, która chciała ich odwiedzić. Na ciało matki kobieta natknęła się w jednym z pokoi. Zwłoki ojca znalazła w łazience - informuje w rozmowie z gazetą Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Obecnie, zaangażowani w śledztwo funkcjonariusze wykluczają w tym morderstwie udział osób trzecich. Miejscowa policja jednak - jak na razie - udziela jedynie bardzo zdawkowych i pełnych ogólników komentarzy. Jednak - jak donosi gazeta - rodzina, a konkretnie 58-letni Marian M., zamieszkująca na jednym z największych oświęcimskich osiedli - cieszyła się złą sławą wśród sąsiadów, którzy utożsamiali ją z ciągłymi awanturami małżonków. 58-latek bił swoją żonę i znęcał się nad nią psychicznie. Pomimo, że mieszkańcy oświęcimskiego Zasola są w szoku, to jednak potwierdzają, że Marian M. do grupy przykładnych mężów raczej nie należał. Z kolei zamordowana 56-latka cieszyła się, w ich opinii, dużym uznaniem sąsiadów i znajomych. W ich pamięci pozostała jako wspaniała, miła i poczciwa kobieta. Na dzisiaj zaplanowano sekcję zwłok małżeństwa, która ma rzucić więcej światła na tę jakże tragiczną w skutkach sprawę.