Z inicjatywy rodziny płetwonurkowie szukają zaginionego na początku stycznia Piotra Kijanki - potwierdził w Radiu Kraków Sebastian Gleń z małopolskiej policji. Jak dodał, płetwonurkowie analizowali dotychczasowe działania Straży Pożarnej, ale postanowili przeprowadzić własną akcję. W środę przeczesany został kilkukilometrowy odcinek Wisły w pobliżu stopnia Dąbie i elektrowni. Jak podaje TVN24, zatrzymane zostały turbiny wodne, aby nurkowie mogli dokładnie zbadać teren. Poszukiwania trwały dziś ponad trzy godziny. Nie przyniosły efektu. Tajemnicze zaginięcie w Krakowie Piotr Kijanka 6 stycznia w nocy wyszedł z jednej z restauracji na Placu Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Jak mówiła mediom żona zaginionego mężczyzny, razem z mężem i przyjaciółmi świętowali wtedy jej 30. urodziny. Ona wyszła jednak z restauracji nieco wcześniej. "Para jest po ślubie od trzech lat, mają dwuletniego synka i spodziewają się kolejnego dziecka" - podawało TVN24. Do poszukiwania 34-letniego mieszkańca Krakowa Piotra Kijanki powołano kilka dni po zaginięciu specjalną grupę, złożoną z ekspertów komendy miejskiej i komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.