Rodziny, w których jeden z rodziców przebywa za granicą i tam pracuje - to sytuacja do której zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Tymczasem coraz częściej zdarza się, że za granicę wyjeżdża zarówno ojciec jak i matka. Powód - chęć zarobienia pieniędzy i poprawa warunków życia. Tymczasem dzieci najczęściej pozostawiane są pod opieką dziadków. Zdarza się jednak i tak, że trafiają pod opiekę sąsiadów - powiedziała Józefa Pieczkowska - dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowym Sączu. Pracownicy Mopsu nadzorują sytuację. Niejednokrotnie jest ona bardzo trudna. W Nowym Sączu w dwóch przypadkach prawdopodobnie dzieci trafią do domu dziecka. A rodzice to przecież dla maluchów największy skarb. W Szkole Podstawowej nr 20 w Nowym Sączu dzieci, których rodzice wyjechali za granicę jest trzynaścioro. Jak powiedział RDN Małopolska dyrektor szkoły Hanna Śpiewak, taka sytuacja może wpływać na zachowanie dzieci i na efekty w nauce. Szkoły w trudnych sytuacjach próbują też kontaktować się z rodzicami, choć nie jest to proste. Rodzice często nie zastawiają kontaktu, a dziadkowie niechętnie go udostępniają. Zdaniem szkolnego pedagoga Beaty Studzińskiej - Oracz - nic i nikt nie zastąpi jednak miłości rodziców. Dziadkowie, choć kochają swoje wnuki i starają się zastąpić mamę i tatę, to jednak nie jest to samo. Konsekwencje wyjazdów rodziców mogą być widoczne także w późniejszych latach. A póki co dzieci w rozmowach ze szkolnym pedagogiem sygnalizują, że brakuje im rodziców. Dzieci mówią, że tęsknią, chcą posiedzieć u mamy na kolanach, brakuje im nawet krzyku mamy i strofowania. Dodatkowym stresem dla dzieci jest też ponowne pakowanie i kolejny wyjazd rodziców. Tak więc rodzi się pytanie co jest ważniejsze - czy pieniądze i wyższy standard życia, czy rodzina.