Miesiąc to więc za mało czasu, by tablica mogła powrócić nad bramę muzeum, i to z kilku powodów. Po pierwsze, krakowska prokuratura będzie chciała przeprowadzić dodatkowe badania pociętego napisu. Zrobi to prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni Instytut Ekspertyz Sądowych. Ponadto odzyskana tablica będzie musiała zostać po powrocie do muzeum naprawiona, a ostatnia konserwacja trwała kilka tygodni, więc i tym razem na ponad miesiąc trafi ona w ręce muzealników. Ostatni powód to brak dodatkowych zabezpieczeń na terenie muzeum. Po kradzieży nie poprawiono jeszcze systemu monitoringu, a bez nowych kamer nikt nie odważy się zawiesić odzyskanego napisu. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Macieja Grzyba: Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy 18 grudnia nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano dwa dni później. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru".