Wersja Stanisławy Szymuli, której podpis widnieje pod aktem notarialnym, opiera się twierdzeniu, że w rozmowach z Rafałem K. cały czas była mowa o pożyczce, nigdy o sprzedaży. Kobieta twierdzi, że do transakcji doszło, bo została wprowadzona w błąd. - Z pożyczki nagle zrobiła się sprzedaż, nie rozumiem tego - twierdzi kobieta. Przeciwko niej przemawia jednak fakt, że wcześniej zawierała już umowy notarialne, które dotyczyły sprzedaży nieruchomości i stwierdzenia rozdzielności majątkowej. To oznacza, że tego typu dokumenty nie były dla niej nowością. Na razie rodzina Szymulów z podkrakowskiego Zabierzowa może odetchnąć z ulgą. Sąd rejonowy tydzień temu nie zgodził się na ich eksmisję z domu, który - jak twierdzą - został sprzedany na podstawie nieważnej umowy. Rodzina za nieruchomość o wartości 800 tysięcy miała otrzymać 120 tysięcy złotych. Rafał K., który domagał się eksmisji, żądał także 15 tysięcy złotych za użytkowanie domu przez małżeństwo Szymulów. Sędzia badający sprawę stwierdził jednak, że sporna nieruchomość została już sprzedana przez Rafała K., wobec tego nie ma on do niej żadnych praw. Rafał K. od ponad roku próbował wyrzucić rodzinę z zajmowanego przez nią budynku. W internecie umieszczał ogłoszenia o wynajmie domu wyjątkowo głośnym lokatorom. Kiedy to nie pomogło, w asyście ochrony pojawił się w Zabierzowie. Przyjechali z nim robotnicy z Ukrainy, którzy wymontowali z budynku okna i drzwi. Siłową eksmisję wstrzymali policjanci. Szymulowie musieli jednak spędzić kilka nocy poza domem, przy minusowej temperaturze. O sprawie została poinformowana prokuratura. W tym samym czasie Rafał K. wniósł do sądu wniosek o eksmisję. Kilka miesięcy później okazało się, że biznesmen sprzedał nieruchomość innej osobie, a tym samym - jego prawa do domu wygasły.