Biegli podkreślają jednak, ze zjedzenie dwóch, czy trzech wypieków nie było niebezpieczne. Policja zabezpieczyła ponad pół tony odurzającego maku, który miał być użyty do kolejnej partii drożdżówek - ustalił reporter RMF FM. Prokuratura ustala teraz drogę jaką mak przebył zanim trafił do jednej z krakowskich piekarni. Sprzedała go hurtownia spod Wieliczki, która zaopatruje się w dodatki spożywcze w Nowym Sączu. Z kolei z Nowego Sącza trop prowadzi do Warszawy, gdzie znajduje się firma kupująca mak od dostawców z Azji. Maciej Grzyb