Decyzja o zatrzymaniu dyrektora Henryka Jacka Schoena może oznaczać przełom w sprawie. Najwyraźniej śledczy zebrali już wystarczającą obszerny materiał, by postawić mu zarzuty. Według informacji RMF FM mowa jest o molestowaniu, mobbingu i przekroczeniu uprawnień. Dyrektor na urlopie Dyrektor Teatru Bagatela jest na płatnym urlopie. Miał wrócić do pracy kilka dni temu, ale jak poinformowano, zdecydował się przedłużyć urlop. O molestowanie i mobbing oskarżyła go grupa kobiet związanych z krakowską placówką. Na początku listopada ubiegłego roku prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Jak zaznaczono, nie toczy się ono przeciwko określonej osobie. Wniosek Majchrowskiego Prokurator Krzysztof Dratwa z krakowskiej prokuratury okręgowej tłumaczył kilka tygodni temu, że na początku listopada prezydent miasta Jacek Majchrowski wystąpił z wnioskiem o "rozważenie zastosowania, na odpowiednim etapie postępowania, środków zapobiegawczych", które ograniczyłyby możliwość kontaktu dyrektora z kobietami, występującymi w sprawie w charakterze pokrzywdzonych. Do listopada w sprawie tego, co miało dziać się w Bagateli, przesłuchano około 12 kobiet. W przesłuchaniu pokrzywdzonych o czyny przeciwko wolności seksualnej i obyczajności musi brać udział psycholog. Pokrzywdzone nie będą musiały być przesłuchiwane przed sądem ponownie, w sytuacji, gdyby wniesiony został akt oskarżenia - tłumaczyli śledczy z Krakowa. "Jest to wszystko nieprawda" Dyrektor Teatru Bagatela od momentu, kiedy sprawa wyszła na jaw, zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jak twierdził, wszystkie kierowane pod jego adresem zarzuty są wyssane z palca. "Stanowczo oświadczam, że żaden, podkreślam: żaden, z tych zarzutów nie jest prawdziwym zarzutem. Jest to wszystko nieprawda. (...) Znam fakty tylko z pisma, które dostałem od pana prezydenta Majchrowskiego" - przekonywał pod koniec ubiegłego roku. Co działo się w teatrze? Aktorka Alina Kamińska, jedna z aktorek, która zarzuca dyrektorowi mobbing i molestowanie seksualne opowiadała, w rozmowie z RMF FM, o relacjach panujących w placówce: "To były różne rzeczy, które były przekraczaniem granic. Naszych kobiecych granic. Dotyczyły molestowania, bo tak to należy wprost nazwać. Nie mogę się wypowiadać za koleżanki. Przypuszczam, że każda z nich opowiada swoją historię. W tej chwili będziemy ją też opowiadać prokuratorowi. Sprawa jest już w toku. Przed nami złożenie zeznań - bardzo ciężkie momenty". Autor:Marek BalawajderOpracowanie:Urszula GwiazdaCzytaj w RMF 24