Trzeba być "wyjątkowo zdolnym", aby w jednym artykule podać tak wiele przekłamań i nieprawdziwych treści, będących raczej tekstem życzeniowym, niż opisywaniem faktów. W artykule z dnia 2 lipca br. Mirek Gawęda napisał prześmiewczy artykuł naruszający moje dobra osobiste, nie zważając na fakty, które miały miejsce. Chodzi o problem bezpieczeństwa przy wyprowadzaniu psów, podniesiony przeze mnie na sesji wadowickiej Rady Miejskiej, przy okazji uchwalania Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Wadowice. Już w tytule i podtytułach Mirek Gawęda zarzuca mi proponowanie rewolucyjnych, nierealnych wniosków, wykpionych jakoby przez panią burmistrz. Mirku, chyba byliśmy na dwóch różnych sesjach. W teście Mirek Gawęda zarzuca mi, jakobym chciał pozakładać kagańce wszystkim psom, nawet tym najmniejszym i że takie rewolucyjne przepisy nie mają szans na wejście w życie. Co robił Mirek Gawęda podczas omawiania na sesji Regulaminu, tego nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że ani nie słuchał dyskusji, ani nie czytał Regulaminu. Omawiając zapisy Regulaminu zgłosiłem wniosek - problem pod dyskusję, dotyczący zakładania kagańców psom podczas wyprowadzania psów na smyczy, dodając jednocześnie, że zawsze jest dyskusja, od jakiej wielkości pies powinien być w kagańcu. (Mam nadzieję, że Mirek Gawęda ma to nagrane. Jeśli nie, to zapraszam go do redakcji WP, odsłuchamy razem nagranie z sesji.). W mojej wypowiedzi chodziło mi o podniesienie problemu wyprowadzania dużych psów oraz psów obronnych i agresywnych mieszanych ras, nie będących w wykazie MSWiA (na liście MSWiA jest tylko 11 ras). I nie ma w tym nic ani rewolucyjnego, ani sensacyjnego, chyba, że dla Mirka Gawędy sensacją jest to, że w ogóle na sesji się dyskutuje. Różnie sobie gminy radzą z tym problemem, jedne wprowadziły nakaz wyprowadzania wszystkich psów na smyczy i w kagańcu (np. Szczecin), inne tylko na smyczy, a jeszcze inne na smyczy lub w kagańcu. Problem nie dotyczy małych piesków, lecz psów dużych, o czym mówiłem na sesji i z tego co wiem, problem ten jest zauważany, jednak do tej pory nie jest rozwiązany. Często bywa tak, że na wąskim chodniku pysk dużego psa jest na wysokości twarzy małego dziecka, albo dziecka w wózku. Zresztą zagrożenie jest nie tylko w stosunku do dzieci, dorośli również niejednokrotnie mijają takiego psa z duszą na ramieniu. Mirek Gawęda insynuuje również, że problem, który zgłosiłem, został wykpiony. Nie wiem, na jakiej podstawie Mirek Gawęda tak pisze, ponieważ dyskusja była rzeczowa, polegająca na wymianie argumentów i odnosząca się do omawianego problemu. Nie wiem też, na jakiej podstawie Mirek Gawęda stwierdził, że zgłoszony przeze mnie problem nie znalazł poklasku w Radzie i nie poparł mnie żaden z radnych, skoro wniosek nie był poddany pod głosowanie, więc radni nie zajęli swojego stanowiska. Mirek Gawęda pisząc o rzekomej rewolucyjnej propozycji, że kundle będą biegać w kagańcach pominął fakt, że w uchwalonym właśnie Regulaminie istnieje obowiązek zakładania kagańców wszystkim psom zwolnionym ze smyczy. Wszystkim, nawet małym kundelkom. W uchwalonym jednogłośnie przez radnych Regulaminie, §14 pkt. 4 brzmi: " Na tereny użytku publicznego psy mogą być wyprowadzane tylko na smyczy. Zwolnienie psa ze smyczy jest dozwolone tylko w miejscach mało uczęszczanych i pod warunkiem, że pies ma kaganiec, a właściciel lub opiekun psa ma możliwość sprawowania bezpośredniej kontroli nad jego zachowaniem". Ta "rewolucyjność" Rady Miejskiej Mirka Gawędy nie porusza? Chyba Mirek Gawęda nie do końca wiedział, o czym pisze, bo w końcówce tekstu przeszedł na temat wyłapywania bezpańskich psów, o czym na sesji w ogóle nie mówiono. To wszystko jest żenujące, nie mające nic wspólnego z dziennikarstwem, etyką dziennikarską, starannością i rzetelnością dziennikarską, zwłaszcza, że Mirek Gawęda powołuje się na moje opinie, w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiając. Krzysztof Kopacz