Największy wagarowicz w radzie to radny Daniel Piechowicz. Opuścił jedną trzecią posiedzeń od początku kadencji. - W ubiegłym roku pracowałem w sześciu komisjach. Trzeba było przebywać jednocześnie w różnych miejscach, a to się udać nie może. Teraz działam w czterech komisjach i wskaźnik frekwencji poprawia się - tłumaczy się. Interpelacje? Wolę wakacje! Radni mogą składać interpelacje, żeby coś załatwić dla krakowian. Liderami są Mirosław Gilarski (ponad 200 interpelacji) i Bogusław Kośmider (ok. 300). Na końcu znalazł się Władysław Harasimowicz. Od początku kadencji do 3 grudnia 2008 r. wychodzi okrągłe 0. Radny mówi, że realizuje się na innych polach. - Organizuję wielką konferencję na temat gospodarki odpadami, szukam nowych źródeł finansowania dla świetlic socjoterapeutycznych, działam na rzecz KS Bronowicki - tłumaczy się. Na jednej z ostatnich pozycji znalazł się Jan Franczyk (7 interpelacji). Jemu też sporo czasu zajmują przygotowania do konferencji. - Z okazji 60-lecia Nowej Huty. Za często niedostępni Na 43 radnych, regularne dyżury dla mieszkańców wyznacza tylko 28 radnych. Niestety, większość tych dyżurów to zwykle zaledwie 1-2 godziny w miesiącu. Reszta podaje jedynie swoje numery telefonów i maile. Ale są też tacy, którzy ani nie wyznaczają dyżurów, ani nie podają numerów. Z grafiku na miejskiej stronie internetowej wynika, że Władysław Harasimowicz zakończył dyżurowanie w maju. - Moje dyżury są zawsze we wtorki od godz 16 do 17.30. Nie wiem, czemu nie ma ich na stronie. Dowiem się - wyjaśnia. Jerzy Fedorowicz z kolei nie wyznacza dyżurów od stycznia. Zapewnia jednak, że jest dostępny. - Umawiam się na indywidualne spotkania. Z racji pracy w Teatrze Ludowym łatwo mnie znaleźć - tłumaczy się. Po chwili jednak dodaje: - Obiecuję, że od przyszłego roku będę regularnie dostępny. To moje sylwestrowo-świąteczne postanowienie. Cichociemni O dyżurach dwóch radnych nie ma żadnej informacji. Nie ma również ich numerów telefonów. Pierwszy to Paweł Sularz, który zapewnia, że dyżury pełni. Jednak na pytanie, czemu o wcześniejszych terminach też nie ma najmniejszej wzmianki, nie potrafi odpowiedzieć. Telefonu komórkowego udostępnić do publicznej wiadomości nie chce. Drugi "nieobecny" radny to Paweł Zorski. - Zainteresowani jakoś do mnie docierają. Nie narzekam na brak kontaktów z ludźmi. Poza tym ludzie znajdują mnie w czasie sesji - ucina pytania radny, ale przyznaje, że brak numeru telefonu to jego niedopatrzenie i poda go do ogólnej wiadomości. Wyjątki Zaledwie niespełna 30 proc. radnych decyduje się podawać swoje numery telefonów komórkowych. Jeśli chodzi o dostępność zdecydowanie najlepiej wypada dwóch radnych: Józef Pilch z PiS i Bartłomiej Kocurek z PO. Mało że udostępniają numery swoich telefonów komórkowych, to zdecydowanie najczęściej i najdłużej dyżurują. W grudniu mają wyznaczone po cztery dyżury. Pilch przeznaczył na nie w sumie 4,5, a Kocurek - 4 godz. W tej radzie trudniej o konflikty niż w poprzednich kadencjach - Teraz mieliśmy jedynie zapowiedzi dwóch skarg, ale i tak skończyło się na przeprosinach - cieszy się obecny przewodniczący komisji dyscyplinarnej Dariusz Olszówka. Dobre relacje między radnymi nie mają jednak wpływu na przypinanie sobie "łatek" i drobnych złośliwości. Wiele publicznych wystąpień radnej Katarzyny Migacz czy Józefa Plicha wzbudza wybuchy śmiechu, szczególnie dążenie tego ostatniego do jak największej liczby przywilejów, np. możliwości wjazdu pod magistrat nawet w sobotę i niedzielę. Inna rzecz, że pojazd radnego - na co ponoć sam zwraca uwagę - godny jest francuskich ministrów! Czarny peugeot 607 w niczym nie ustępuje "czarnej perle", czyli audi A4 prezydenta Majchrowskiego.