Rada jest ciałem doradczym i bez względu na jej opinię po dwóch tygodniach minister ma prawo odwołać dyrektora. Kilka dni temu rzecznik Ministerstwa Ochrony Środowiska Andrzej Walkowiak powiedział RMF, że jego szef jest bardzo zdeterminowany, jeśli chodzi o odwołanie Gąsienicy-Byrcyna. Zarzuca dyrektorowi Tatrzańskiego Parku skonfliktowanie się z zakopiańskimi samorządowcami. Tokarczuk już kilka razy próbował odwołać Byrcyna. Ostatni raz groził mu zwolnieniem w październiku 2000 roku za nieprzestrzeganie porozumienia zawartego między resortem a tatrzańskimi samorządowcami. Umowa dotyczyła m.in. wyłączenia z terenu Parku rejonu skoczni i umożliwienia modernizacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Szef TPN-u odrzucał wtedy oskarżenia, twierdząc, że wypełnia swoje obowiązki i realizuje porozumienie na tyle, na ile pozwala mu na to prawo. Tymczasem zdaniem ekologów, którzy popierają dyrektora Parku, samo porozumienie łamało prawo. Podobnie uważał profesor Wojciech Radecki, ekspert prawa ochrony środowiska, który opracował szczegółowy plan na ten temat. Jego zdaniem nie było żadnych podstaw prawnych, by takie porozumienie w ogóle zawrzeć.