Grupa ratownicza nie tylko nie zostanie rozwiązana, ale wręcz przeciwnie - będzie się rozwijać. W tej chwili w OSP Niskowa służy osiem czarnych jak smoła labradorów. Jak mówi Jan Smoleń prezes OSP jest już zupełnie spokojny o los psów. Dzięki interwencji mediów znalazły się pieniądze nie tylko na karmę dla nich ale i na dalsze szkolenie. Losem psów - ratowników przejęli się nawet zwykli ludzie którzy wpłacali po 15, 20 złotych. Producent karmy dla psów ufundował pożywienie dla całej czeredki, a Państwowa Straż Pożarna podpisała ostatnio kontrakt. Psy z Niskowej podczas ostatnich szkoleń udowodniły, że potrafią poszukiwać ludzi nawet 750 metrów pod ziemią w kopalniach i jaskiniach i to wcale nie gorzej od swych czworonożnych kolegów z grup zawodowych.