Popieram niekonwencjonalne metody terapii, jeśli tylko pomagają moim pacjentom - mówi dr Zbigniew Żuber, ordynator Oddziału Dzieci Starszych w szpitalu św. Ludwika. - Mam w domu dogoterapię na co dzień i wiem, jak wiele radości może dać kontakt z psem. Dzieci ze szpitala początkowo podchodziły do obecności psów nieufnie. - Mogę go pogłaskać? - pytały z niedowierzaniem. Jednak urocze czworonogi szybko zaskarbiły sobie przychylność maluchów. - Badania mówią, że nawet dorosły człowiek potrzebuje każdego dnia 30 wyrazów cielesnej czułości. Bez niej rodzi się agresja - wyjaśnia Maria Czerwińska, propagatorka tej formy leczenia w Polsce. - Tym bardziej potrzebują tego opuszczone przez rodziców dzieci, osoby sparaliżowane, miesiącami odcięte od świata. Zdaniem Marii Czerwińskiej, kontakt z psem pozwala rozładować negatywne emocje, frustracje i jest odpowiedzią na naturalną potrzebę bliskości. - Pies daje im poczucie bezpieczeństwa - uważa terapeutka. Bliskość zwierząt sprzyja rehabilitacji dzieci. Ta forma leczenia świetnie sprawdza się na oddziale neurologii. Jednak polskie szpitale niechętnie zapraszają psy. Wolontariusze związani z akcją "Pomóżmy razem" na stałe współpracują tylko z trzema warszawskimi placówkami. Szpital św. Ludwika jest pierwszą w Krakowie. - Pies budzi pozytywne skojarzenia, dzieci na sam widok czworonoga rozluźniają się, stają się bardziej otwarte. To ważne, kiedy mamy do czynienia z pacjentami, cierpiącymi na choroby przewlekłe - wyjaśnia dr Zbigniew Żuber. - Mamy pozwolenie dyrekcji na prowadzenie dogoterapii, jednak w Krakowie brakuje wykwalifikowanych osób, które mogą ją prowadzić. A co na to wszystko psy? - Wytrzymają pieszczoty - zapewniają wolontariusze. Akcja "Pomóżmy razem" prowadzona jest przez Fundację Cze-Ne-Ka, Fundację Labrador Pies Przewodnik oraz Grupę Ratownictwa Specjalistycznego OSP Łódź. Ewelina Zambrzycka