W opinii kojarzonego z lewicą prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego, radni PiS postawili interes miasta ponad interes polityczny, natomiast PO swoim postępowaniem starała się dopomóc swojemu kandydatowi na prezydenta miasta. Budżet uchwalono w drugim czytaniu - w sumie za przyjęciem uchwały głosowało 23 radnych z PiS oraz większość niezależnych. Budżet poparło też dwóch radnych PO, którzy wyłamali się z dyscypliny klubowej. Przeciwko przyjęciu budżetu zagłosowało 17 osób - radni PO i dwaj z klubu Polska XXI-Kraków. W budżecie Krakowa na 2010 r. zaplanowano wydatki w wysokości przeszło 3,386 mld zł. Przyszłoroczne dochody miasta mają wynieść 3,379 mld zł. Gmina planuje zaciągnąć kredyty i pożyczki na kwotę 334,4 mln zł. - Chciałem podziękować wszystkim tym radnym, którzy zagłosowali za budżetem i tym samym postawili interes miasta ponad interes polityczny - powiedział tuż po przyjęciu uchwały budżetowej prezydent Krakowa. - To jest budżet realny do wykonania. Bardzo się cieszę, że przeszedł w tej wersji - powiedział Majchrowski. Według skarbnika miasta Lesława Fijała, skumulowane zadłużenie miasta wyniesie w przyszłym roku 2,066 mld zł. Wskaźnik skumulowanego zadłużenia ma osiągnąć poziom 61,07 proc., a po wyłączeniu zadłużenia związanego ze współfinansowaniem inwestycji UE wskaźnik ten ma wynosić 54,15 proc. Radni PO Bartłomiej Garda i Bartłomiej Kocurek, którzy wyłamując się z dyscypliny klubowej zagłosowali za przyjęciem budżetu, tuż po głosowaniu złożyli wnioski o zawieszenie ich członkostwa w klubie radnych PO oraz w partii. Władze klubu zapowiadają, że z powodu złamania dyscypliny w najważniejszym głosowaniu będą wnioskować o ich wyrzucenie z klubu i partii. Na początku grudnia projektowi budżetu groziło odrzucenie już w pierwszym czytaniu. Za takim rozwiązaniem głosował największy klub - PO, krytykujący projekt budżetu m.in. za przeszacowanie dochodów i niedoszacowanie wydatków. Projekt trafił do drugiego czytania głosami drugiego co do wielkości klubu - PiS oraz radnych niezrzeszonych. Gdyby radnym nie udało się uchwalić budżetu, zrobiłaby to za nich Regionalna Izba Obrachunkowa, ale w znacznie okrojonym kształcie, bo zabezpieczającym jedynie zadania własne samorządu. Według krakowskich mediów i części krakowian, spory wokół budżetu to efekt zbliżającej się kampanii samorządowej i walki o obsadę stanowiska prezydenta miasta. Kandydatami na to stanowisko są: popierany przez PO wojewoda małopolski Stanisław Kracik oraz kojarzony z lewicą prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. Gdyby po raz pierwszy budżetu Krakowa nie udało się uchwalić, zapewne nie pomogłoby to w kampanii wyborczej obecnemu prezydentowi miasta. Nieoczekiwanie w uchwaleniu budżetu dopomogło mu PiS. Według Majchrowskiego, choć w tym wypadku interesy prezydenta miasta i PiS były zbieżne, to nie można mówić o jakiejkolwiek, nawet nieformalnej koalicji z tą partią. - Żadnej koalicji nie ma. Oni w pewnym momencie się zorientowali, że trzeba bardziej postawić na interes miasta, niż na interes partykularny, partyjny - powiedział Majchrowski. - W momencie kiedy pojawił się kandydat na prezydenta ze strony Platformy, PO doszła do wniosku, że trzeba tegoż kandydata wspierać i w uzgodnieniu z tym kandydatem zaproponowali takie działania. Ale to jest - uważam - strzał w kolano, a nie wspieranie kandydata. Są to działania, moim zdaniem, niszczące miasto - dodał Majchrowski. Natomiast szef klubu radnych PO Stanisław Zięba powiedział, że decyzja o głosowaniu przeciw przyjęciu budżetu nie była polityczna, ale merytoryczna. - Ten budżet był zły, a po autopoprawkach jest jeszcze gorszy. Dlatego zagłosowaliśmy przeciw - powiedział Zięba.