Pięcioma skargami na działania burmistrza i urzędników w Krzeszowicach zajmowała się Rada Miejska. Wszystkie okazały się zasadne. Przez fuszerkę przy rekultywacji w ubiegłym roku stawu w Żarach gmina straci prawie jedną trzecią dotacji z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Prace kosztowały niemal 140 tys. zł, co - zdaniem sołtysa Jerzego Drożdża, który złożył skargę w sprawie niewłaściwego wykonawstwa i nadzoru - jest kwotą wygórowaną jak na taki zakres prac. Tym bardziej jest zdziwiony taką sumą, że np. do wzmocnienia brzegów zastosowano tańsze płyty ażurowe niż trwalsze umocowanie z kamieni i stalowej siatki. Województwo przyznało na rekultywację stawu 104 tys. zł dotacji, z czego - jak dowiedzieliśmy się od Wojciecha Kozaka, członka Zarządu Województwa Małopolskiego - gmina nie otrzyma ponad 32 tys. zł. Kwota została obcięta po kontroli. Łukasz Wróblewski, naczelnik Wydziału Inwestycji, Remontów i Infrastruktury Technicznej Urzędu Miejskiego, równocześnie inspektor nadzoru tej inwestycji, tłumaczył, że gmina ma trzyletnią gwarancję na wykonawstwo, a w dłuższych wyjaśnieniach skupił się na wskaźniku rezultatu, który jest wysoko punktowany przy przydziale dotacji i - jak stwierdził - dla Urzędu Marszałkowskiego liczy się bardziej niż wykonawstwo. Inna skarga dotyczyła opieszałości burmistrza w odpowiedzi na pismo stowarzyszenia "Rynek", które zwróciło się o uchylenie zarządzenia w sprawie pobierania opłat za uzyskiwanie materiałów w ramach dostępu do informacji publicznej. Jak powiedziała jego szefowa Agata Kulczycka, stowarzyszenie otrzymało odpowiedź po 90 dniach od daty złożenia pisma - kilkanaście dni po złożeniu skargi. Także z opóźnieniem odpowiedź otrzymał Paweł Piątkowski, który czekał na wydanie pozwolenia na budowę ogrodzenia na działce graniczącej z drogą gminną. On i Anna Jankowska reprezentujący grupę mieszkańców z os. Czatkowice skarżyli się, że sąsiad zbudował ogrodzenie w pasie drogi, co uniemożliwia przejazd nią większych pojazdów. Wiceburmistrz Andrzej Żbik przyznał, że w tej sprawie były zaniedbania, a w trakcie jest procedura rozgraniczania działek z gminną drogą oraz sprawa wykupu ziemi pod poszerzenie drogi do właściwych parametrów. Zasadna okazała się również skarga Renaty i Mariusza Szecówków. Ich działka została pominięta w projekcie budowy kanalizacji. Nie dość, że nie da się poszerzyć projektu, to właściciele nieruchomości otrzymali odpowiedź od burmistrza po 60 dniach od złożenia pisma z prośbą o wyjaśnienie przyczyn takiego zaniedbania. Dowiedzieli się z niego, że ich wpłata na budowę kanalizacji w wysokości tysiąca złotych, zostanie im zwrócona. W tej sytuacji mogą zaprojektować i zbudować do siebie kanalizację na własny koszt albo czekać na budowę kanalizacji na ul. Żbickiej. - Gmina honorowo powinna zrobić wszystko, aby naprawić błąd i nie narażać mieszkańców na duże koszty i kłopoty z projektowaniem - uważa Władysław Gwiazdowski, przewodniczący Komisji Rewizyjnej. Ewa Tyrpa ewa.tyrpa@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Na co gmina wydała 2 mln złotych? Po latach Sukiennice znowu pięknie oświetlone Królewskie dożynki