Jedna z sesji rady miasta miała sensacyjny przebieg. Związkowcy z PKSiS Oświęcim oraz sklepikarze z pasażu handlowego przed Oświęcimskim Centrum Kultury wspólnie zaapelowali do Marszałka, by zrezygnował z urzędu. Odczytano też dramatyczny apel o "niezwłoczne ograniczenie urzędniczej samowoli prezydenta Oświęcimia Janusza Marszałka". Kupcy od miesięcy buntują się przeciwko wypowiedzeniu im przez miasto umów najmu lokali. Z kolei w PKSiS obawiają się, że działania Marszałka mogą storpedować korzystną dla spółki transakcję zakupu ich bazy przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. Muzeum zamierza wybudować tu nowoczesne centrum obsługi odwiedzających. Prezydent jednak zawiesił postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji. W PKSiS nie zamierzają się temu biernie przyglądać: " Państwowe Muzeum chce przecież stworzyć na terenie centrum obsługi nowe miejsca pracy dla wielu oświęcimian! Jaki jest efekt? Bezpodstawnie, na co wskazuje decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego, torpeduje to wszystko samorządowy urzędnik - prezydent Oświęcimia! Podkreślmy - to właśnie PKS z własnej inicjatywy chce sprzedać swoją bazę oświęcimskim muzealnikom! Nikt tej lokalnej firmy do niczego nie przymusza. Ta transakcja jest korzystna dla PKS, albowiem oznacza pozbycie się balastu w postaci przestarzałej, rozległej bazy, której utrzymanie kosztuje krocie. Oznacza też dla tego przedsiębiorstwa istotny zastrzyk gotówki, który pozwoli na modernizację zakładu, taboru, a przede wszystkim utrzymanie miejsc pracy dla 150 osób" - wyjaśniają związkowcy z PKSiS. Dodając, że posunięcia Janusza Marszałka "wiodą obecnie wprost do bankructwa firmy przewozowej PKS i ewidentnie szkodzą 150 zatrudnionym tu osobom". Prezydentowi dostało się też od protestujących za "całokształt", a zwłaszcza bulwersujące wielu oświęcimian, wyjątkowo liczne delegacje zagraniczne: " Co mamy za to w Oświęcimiu?Rosnący i wyjątkowo słony rachunek za prezydenturę Janusza Marszałka. Nie sposób się oprzeć wrażeniu, że pan Marszałek uczynił sobie z urzędu miasta darmowe biuro podróży. Żądamy zatem natychmiastowej odpowiedzi na pytania: jakie są efekty delegacji zagranicznych prezydenta? Ile było tych wyjazdów w trakcie ostatnich 7 lat jego prezydentury? Dziesiątki? Czy może ich liczbę należy już liczyć w setki? Jaki jest koszt tych delegacji? Ile wydano do tej pory z miejskiej kasy na prezydenckie podróże, w tym także te, kiedy zabierał ze sobą kilkudziesięcioosobową świtę?" - dociekają wzburzeni obywatele. "W imieniu sklepikarzy z pasażu ze Śniadeckiego i ich rodzin, w imieniu pracowników PKS i ich bliskich, w imieniu pomawianych przez Janusza Marszałka pracowników Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz wielu oświęcimian, którzy oceniają prezydenturę Marszałka jako niekończące się pasmo szkodzących miastu skandali, domagamy się, by rada miasta podjęła wreszcie stosowne kroki, aby zakończyć tę przypominającą tragifarsę prezydenturę. Zdecydowanych działań oczekujemy też od urzędów i instytucji, które powinny chronić obywateli i stać w Polsce na straży prawa" - zażądali sygnatariusze apelu. Pod koniec sesji prezydent Janusz Marszałek skomentował, że wyżej wymienione zarzuty mają charakter "polityczny". Jego zdaniem to oszczerstwa i pomówienia. Paweł Plinta pawel.plinta@dziennik.krakow.pl