Jak dowiedział się dziennikarz reporter radia RMF FM, to raniony maczeta mężczyzna tuż przed śmiercią miał wyszeptać, kto go zaatakował. Krakowscy policjanci zaczęli analizować i sprawdzać ten trop. Już w ubiegłym tygodniu poinformowali o nim prokuratorów. Ci jednak z niewiadomych powodów wstrzymywali się z podjęciem decyzji o zatrzymaniu lub postawieniu zarzutów. W końcu dzisiaj po ponad tygodniu od śmierci 23-latka postawili zarzuty domniemanemu sprawcy zabójstwa. Podejrzany w tym czasie zdołał już uciec - prawdopodobnie wyjechał za granicę. Mężczyzna zmarł w wyniku wykrwawienia Przypomnijmy, że w miniony czwartek na ul. Żywieckiej (Borek Fałęcki) w Krakowie doszło do ataku na 23-latka, któremu napastnicy prawie odrąbali rękę. Mimo półtoragodzinnej reanimacji, mężczyzna zmarł w wyniku wykrwawienia. Policja zatrzymała trzech mężczyzn, którzy zostali przesłuchani w charakterze świadków. Jeden z nich odpowie za posiadanie cudzych dokumentów - dowodu osobistego i paszportu. W trakcie zatrzymania usiłował się nimi wylegitymować. - Dzięki tym zatrzymaniom udało nam się ustalić, że atak nie był przypadkowy i że 23-latek był od jakiegoś czasu skonfliktowany z pewną grupą osób - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. Wiadomo, że zabity mężczyzna był kibicem jednej z krakowskich drużyn piłkarskich. Nie był wcześniej notowany przez policję. Ofiary nie były przypadkowe 7 czerwca małopolska policja poinformowała o zatrzymaniu 13 osób - członków "bojówek" deklarujących sympatię dla krakowskich klubów piłkarskich. Zatrzymania dokonali policjanci ze specjalnej grupy zajmującej się rozpracowywaniem środowisk pseudokibiców. Do rozpracowywania "bojówek" kibicowskich doszło po serii niedawnych napaści w Krakowie i Nowej Hucie na osoby związane ze środowiskami pseudokibiców. 20 maja na Kurdwanowie 19-latek zaatakowany został przez kilkanaście osób i z ranami zadanymi m.in. maczetą trafił do szpitala; 21 maja w rejonie "Orlika" w Prokocimiu kilkuosobowa grupa napadła 20-latka, który również z raną uda zadaną maczetą trafił do szpitala. Za każdym razem grupa kilku lub kilkunastu zamaskowanych osób uzbrojonych w maczety i noże "polowała" na konkretną osobę. Ofiary nie były przypadkowe. Ranni trafiali do szpitali, ale mimo tego, odmawiali współpracy z policją i nie chcieli, aby w ich sprawie toczyło się postępowanie. Policjanci pracujący nad tymi sprawami ustalili osoby mogące mieć związek z napaściami. Uznali także, że niektórzy członkowie jednej z "bojówek" po meczu brali udział w splądrowaniu sklepiku na stacji benzynowej pod Tarnowem. Podczas przeszukań policjanci znaleźli nielegalną broń oraz maczety, noże i kije; zabezpieczyli także narkotyki i środki psychoaktywne. Źródło: TVN/x-news