W Zakopanem zawiązało się nowe stowarzyszenie pod nazwą "Zakopiańskie perspektywy". To inicjatywa przedsiębiorców i mieszkańców, mająca na celu poprawę wizerunku miasta. A jest on fatalny - Zakopane zaczyna być wzorem brudnego miasta. - Przeglądając fora internetowe, znalazłam na jednym z nich określenie wrocławskiego dziennikarza, który stwierdził, że Wrocław jest czysty, w przeciwieństwie do Zakopanego. Takie opinie i porównania o czymś świadczą - podkreśla Marzena Mitan Abel, radna Zakopanego. Turyści uciekają, chcą zmian Mieszkańcy spod Giewontu mają dość porównywania swego miasta do bazaru i nazywania go Bangladeszem. Dlatego chcą walczyć o to, by na Krupówkach wreszcie zapanował ład. - Chcemy zrzeszać ludzi z Zakopanego, biznesmenów, mieszkańców, ale również sympatyków tego miasta, którzy są poruszeni tym, co się dzieje na Krupówkach. Blisko współpracujemy z Tatrzańską Izbą Gospodarczą, chcemy również współpracować i wspierać władze miasta w zaprowadzeniu porządku. Ten chaos negatywnie odbija się na wszystkich mieszkańcach. - Turyści nie chcą już tu przyjeżdżać, bo mówią wprost, że jest brudno. Obroty przedsiębiorców spadły o połowę. Trzeba w końcu doprowadzić do tego, żeby Krupówki były piękne, żeby były prawdziwą wizytówką Zakopanego. Przecież nam wszystkim na tym zależy - mówi Iwona Pawłowska, członek stowarzyszenia "Zakopiańskie perspektywy". Mają dosyć porównywania miasta do bazaru Dlatego z inicjatywy wiceburmistrza Wojciecha Solika od dwóch dni zbierane są podpisy pod petycją o zakaz handlu w pasie drogowym. Tam bowiem sprzedawcy uliczni mogą robić co chcą, a władze miasta nie mają prawa im zabronić handlu. Zebrano już pół tysiąca podpisów, a to dopiero początek. Mają one trafić do parlamentu z żądaniem o zmianę ustawy o porządku publicznym. Tymczasem w czwartek radni Zakopanego mają zapoznać się z pomysłem burmistrza na uchwałę dotyczącą zakazu handlu na Krupówkach, którą miasto przygotowuje wraz z prawnikami. Ma ona raz na zawsze wyeliminować problem nielegalnej sprzedaży. Łukasz Razowski lukasz.razowski@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Zdążyć uprzedzić powódź Nie wiedzieli, na co się piszą Zabraknie miejsc w przedszkolach dla tysięcy dzieci