- Otrzymaliśmy sygnały od pasażerów o takich przypadkach, dotarły one też do policji - mówi Marek Gancarczyk, rzecznik MPK. - To pierwszy tak poważny przypadek od wielu lat. Od razu powiadomiliśmy też firmę, która zajmuje się kontrolami, by osoby podejrzane zostały natychmiast zawieszone. Na zlecenie MPK kontrolami zajmują się trzy firmy, w sumie jest to około 150 osób i nie są to pracownicy MPK. Troje kontrolerów - dwie kobiety (w wielu 35 i 38 lat) i mężczyzna (42 lata) - działających w pojazdach komunikacji miejskiej - podejrzewanych jest o wymuszanie "łapówek" w zamian za odstąpienie od wypisania mandatu za przejazd bez biletu. - Osoby te były zatrudnione na stałe w innych firmach, a kontrolowaniem pasażerów zajmowały się dorywczo, dorabiając w ten sposób do pensji. Dobierając się w różne konfiguracje (mężczyzna i kobieta lub dwie kobiety) dokonywały kontroli w autobusach i tramwajach. Wygląda na to, że kiedy kontrolerzy ujawnili osobę podróżującą bez biletu, wysiadali wraz z nią na najbliższym przystanku i odpowiednio przymuszali gapowicza do zapłacenia mandatu bez wypisywania pokwitowania. Wyolbrzymiając konsekwencje związane z jazdą na gapę, strasząc wysokimi kosztami postępowania oraz kosztami związanymi z zatrzymaniem autobusu tworzyli iluzję korzystniejszej oferty opłacenia mandatu bez wypisania stosownego pokwitowania - podaje Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Osoby, które wyraziły na to zgodę, wręczały pieniądze, które trafiały następnie do kieszeni nieuczciwych kontrolerów. Policjanci prowadzący tę sprawę proszą osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji, o kontakt. Marek Gancarczyk przypomina, że kontroli mają prawo dokonywać wyłącznie osoby legitymujące się dokumentem uprawniającym do jej przeprowadzania, którego wzór jest umieszczony w pojeździe. Przy pobieraniu kary muszą też wypisać pokwitowanie. Kara za jazdę na gapę wynosi 100 zł (do tego trzeba doliczyć należność za bilet). Jeśli ktoś się nie odwołuje - lepiej zapłacić od razu lub w ciągu 7 dni, gdyż wtedy przysługuje 30 procent bonifikaty (czyli kara zmniejsza się do 70 złotych). Ponadto, jeśli ktoś ma ważny bilet okresowy, ale zapomniał go zabrać ze sobą (czy też jest uprawniony np. do przejazdów ulgowych lub bezpłatnych, ale nie miał przy sobie dokumentów), powinien w ciągu tygodnia wyjaśnić sytuację i po zapłaceniu opłaty manipulacyjnej (5 zł) sprawa zostanie zakończona. Jeśli nie ureguluje się opłaty lub nie wyjaśni sprawy w terminie - trzeba spodziewać się przypomnienia lub upomnienia; później działania podejmują służby windykacyjne. - Apelujemy o zgłaszanie nam każdego przypadku wymuszania łapówki. W autobusach i tramwajach jeżdżą czasami "gapowicze-prowokatorzy", którzy proponują kontrolującym łapówkę. Dotychczas nie trafili jednak na takich, którzy by łapówkę wzięli - dodaje rzecznik MPK. Policja apeluje: O sytuacjach przymuszenia do wręczenia "łapówki" można informować pod numerem telefonu: 012-61-53-111 lub 012-61-53-100. Policja zapewnia, że osoby, które same zgłoszą, że wręczyły pieniądze kontrolerom, bez otrzymania pokwitowania, nie zostaną ukarane za wręczenie łapówki. Ponadto MPK nie będzie egzekwować od tych osób należnych opłat karnych. J.ŚW jswies@dziennik.krakow.pl