Na dachu hipermarketu ekolodzy rozwiesili transparent "Wyprzedaż zagrożonych gatunków", umieścili też tam kilka makiet zakrwawionych rekinów. Po ok. pół godzinie interweniowała ochrona i protestujący zostali usunięci z dachu. - Mimo, że łowiska w ocenach są w dramatycznej sytuacji, na półkach supermarketów można kupić zagrożone gatunki, które powinny być jak najszybciej wycofane ze sprzedaży - powiedziała Magdalena Figura z Greenpeace Polska. Dodała, że na półkach Tesco jest dziesięć rodzajów takich ryb (na 13 gatunków uznanych przez Greenpeace za zagrożone), np. tuńczyk żółtopłewy, halibut atlantycki, morszczuk, karmazyn pospolity, łosoś atlantycki. Jak przyznała Figura, sprzedaż wspomnianych gatunków nie jest zakazana prawem, ale ryby te "powinny być wycofane ze sprzedaży, gdyż ich odłów bądź hodowla jest destrukcyjna dla środowiska." Protest odbył się w jednym z hipermarketów Tesco, bo jego władze - według Greenpeace - nie chciały podjąć rozmów w sprawie wycofania ze sprzedaży tych ryb. - Tym happeningiem chcemy przekonać zarząd Tesco, aby zaczął działać na rzecz dobra środowiska - dodała Figura. Do przedstawicieli protestujących nie wyszedł nikt z Tesco (oprócz ochroniarzy). Mimo zapowiedzi sklepu, że odniesie się do zarzutów ekologów, do czasu nadania depeszy taka informacja do mediów nie dotarła.