Choć pozornie wybór na korzyść targów wydaje się prosty - są okazją do przedstawienia oferty miasta i regionu w kraju czy zagranicą, a już dotychczasowy rozrost administracji w strukturach Urzędu Miasta wywoływał protesty miejskich radnych - to jednak przedsiębiorcy i władze Biura Promocji podkreślają, że należy poważnie zastanowić się nad tym jak, a nawet czy być obecnym na turystycznych imprezach. - Na wrześniowych targach w Warszawie nie powinniśmy iść łącznie z Małopolską - uważa Andrzej Kawecki, dyrektor BPZ. - Warto wykupić powierzchnię tylko dla Zakopanego, oczywiście reklamującą cały nasz region. - Występowanie Zakopanego pod wielkim stoiskiem Małopolski mija się z celem - popiera Kaweckiego Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. Jak natomiast przekonują przedsiębiorcy branży turystycznej wyjazdy na targi wcale nie muszą przekładać się na skuteczną promocję. - Na targach jest towarzystwo wzajemnej adoracji - mówi Ewa Ostrowska, prowadząca Biuro Konferencyjno-Turystyczne "Kontur". - Można wybrać dwie-trzy najważniejsze imprezy, ale wyjazdy na więcej to strata czasu i pieniędzy. Na targi powinny jeździć hotele czy firmy, które mają konkretny produkt do sprzedania. Z dwóch samorządowych instytucji odpowiedzialnych za promocję - miejskiego Biura Promocji i powiatowej Tatrzańskiej Agencji, bardziej aktywny udział w targach bierze ta druga. - Przygotowaliśmy na targi katalog, ma ponad 60 stron i jest to już dużo, bo pomimo niskich cen takiej reklamy trudno było namówić przedsiębiorców do umieszczenia w nim swej oferty - przedstawia działania Tatrzańskiej Agencji Halina Ruszał. Inicjatywę Agencji sceptycznie ocenia Agata Wojtowicz: - Katalogów w takiej formie się już nie wydaje - uważa prezes TIG. - To przypomina raczej ofertę biura turystycznego, a nie propozycję miasta. Pomysł na to, jak zamiast na targi wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych podsuwa organizator jednej z wakacyjnych imprez na Równi Krupowej: - Należałoby stworzyć odpowiednią strukturę w Biurze Promocji - dwie osoby, które współpracowałyby z firmą PR. Zakopane nie ma dziś tożsamości, wizerunku. Taki pomysł podoba się zakopiańskim przedsiębiorcom: - My sami mamy za mało wiedzy, by stworzyć nowy wizerunek miasta - przyznaje Ewa Ostrowska. Jak jednak zauważa, niekoniecznie aż dwie osoby musiałyby zajmować się wizerunkiem Zakopanego: - Wystarczy jeden specjalista od PR, a drugi od marketingu - proponuje Ostrowska. Kilkadziesiąt tysięcy złotych na nowe urzędnicze posady to z jednej strony dużo, z drugiej koszt wynajęcia zewnętrznej firmy od PR byłby wielokrotnie wyższy: - Kiedy my zastanawialiśmy się nad wynajęciem takiej firmy, to oferty były w okolicach 6 milionów złotych - mówi Paweł Murzyn, zastępca dyrektora Polskich Kolei Linowych. - Pieniądze na targi lepiej wydać na wizerunek miasta - podsumowuje Agata Wojtowicz, a zachęcony poparciem branży turystycznej dyrektor BPZ deklaruje: - Zaczynam szukać odpowiednich osób. (LK) Czytaj również: Kościoła nie zniszczyły wojny i pożary, a może go pogrzebać woda Rząd obiecał pomoc, gminy muszą... odmawiać Łzy na koniec Święta Karpia