Do wyciągnięcia promu sprowadzono specjalistyczny dźwig, który może unieść ciężar w wysokości 250 ton. Prom waży 27 ton, lecz w jego wnętrzu nagromadziła się woda z mułem, przez co ciężar wzrósł do 65 ton. Jednostka została umieszczona na brzegu, na specjalnie przygotowanych podporach - poinformowało w komunikacie starostwo. Z wstępnych oględzin wynika, że uszkodzenia promu nie są duże, nie jest przełamany ani zdewastowany przez złomiarzy. Stan zbada teraz komisja Państwowego Rejestru Statków. Na tej podstawie określony zostanie zakres remontu, który należy przeprowadzić, by prom mógł wrócić na Wisłę. Wyciągnięcie promu z Wisły zorganizowała firma Stanisława Kuglina z Łączan, który od wielu lat dzierżawił przeprawę. Spytkowicki prom był zacumowany do nabrzeża, gdy w maju zaczęła się powódź. Gdy poziom Wisły osiągnął kulminację - ślad po nim zaginął. Zostało jedynie wiosło i koło ratunkowe. Promowa przeprawa umożliwia skrócenie drogi między Spytkowicami a Alwernią o kilkadziesiąt kilometrów.