Chodzi o ujawnioną przez RMF FM sprawę podsłuchiwania kilkunastu działaczy krakowskiej PO przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Inwigilacja miała mieć związek ze śledztwem w sprawie rzekomej korupcji byłego posła PO Tomasza Szczypińskiego. Według radia, podsłuchiwano m.in. ówczesnego senatora PO Andrzeja Gołasia oraz radnych miasta z PO Bogusława Kośmidera i Kajetana d'Obyrna. Prokuratura Okręgowa odmówiła w piątek udzielenia jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski powiedział natomiast reporterom RMF FM, że "Prokuratura Apelacyjna w Krakowie sprawdzi całe śledztwo w sprawie rzekomej korupcji w Urzędzie Miasta Krakowa". - Sprawdzi to prokuratura apelacyjna, ewentualnie Prokuratura Krajowa. Ta sprawa musi być wyjaśniona. Prokuratorzy, przełożeni wiedzą, co w takim wypadku trzeba zrobić. Przypuszczam, że już podjęli w tym zakresie pewne decyzje - oświadczył Ćwiąkalski. - Musi być zbadana cała sprawa, bo tu nie chodzi tylko o same podsłuchy, ale także o pewien plan śledztwa, sposób postępowania, stawiane zarzuty. Myślę, że sprawa wymaga bardziej kompleksowego potraktowania - mówił dla RMF minister sprawiedliwości. Jak poinformowano w prokuraturze apelacyjnej, śledztwo w tej sprawie, prowadzone poprzednio przez wydział zamiejscowy Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Krakowie, 1 kwietnia zostało przekazane do prokuratury okręgowej. Wkrótce po uzyskaniu informacji o przekazaniu śledztwa z Prokuratury Krajowej do prokuratury okręgowej, prokuratura apelacyjna objęła to śledztwo tzw. zwierzchnim nadzorem służbowym. Sprawa znajdowała się wtedy - według informacji - na etapie końcowym. - Wobec sygnałów, że mogło ewentualnie dojść do nieprawidłowości w sprawie, zostanie wydana decyzja zbadania jej - powiedział prok. Jamrogowicz. Jak dodał, w toku postępowania - w zależności od ustaleń - "może zostać również podjęta decyzja co do wdrożenia czynności w celu sprawdzenia, czy nie doszło do ujawnienia tajemnicy państwowej". Chodzi o podawane w mediach informacje na temat śledztwa. Tymczasem krakowska PO zapowiedziała w piątek, że rozważa zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na nadużyciu władzy. Szef krakowskiej PO Paweł Sularz powiedział, że nie wiedział wcześniej o tym, by ktokolwiek z działaczy był podsłuchiwany i także ci, którzy mieli być inwigilowani, o tym wcześniej nie wiedzieli. - Fakt, że podsłuchiwane były osoby, które nie miały nic wspólnego ze sprawą, w jakiej toczy się śledztwo, traktujemy jako zamach na demokrację i inwigilację legalnie działającej partii opozycyjnej - mówił Sularz. W październiku zeszłego roku krakowska prokuratura postawiła b. posłowi PO Tomaszowi Szczypińskiemu zarzut przyjęcia co najmniej 120 tys. zł łapówki, gdy pełnił on funkcję wiceprezydenta Krakowa. Według ustaleń prokuratury, kwota ta miała być zapłacona "za podjęcie działań zmierzających do skorzystania przez gminę Miasta Kraków z prawa pierwokupu trzech działek o realnej wartości niespełna 1,4 mln zł za kwotę 5 mln zł". Jak podkreślił Sularz, Kośmider i d'Obyrn głosowali przeciw uchwale w tej sprawie. Sprawa dotyczy skorzystania przez miasto w 1999 r. z prawa pierwokupu działek położonych w krakowskiej dzielnicy Chełm za kwotę 5 mln zł. Za przeprowadzeniem tej transakcji głosował zarząd miasta. Działki - kupione wcześniej dużo taniej (niecałe 1,4 mln zł) - sprzedali gminie dwaj biznesmeni Rafał R. i Marian M., aresztowani w październiku 2006 r. pod zarzutem złożenia obietnicy udzielenia korzyści majątkowej i nakłonienia urzędników samorządowych do działania na szkodę Gminy Kraków. Biznesmeni przyznali się do winy i zostali już prawomocnie skazani. W swoich wyjaśnieniach obciążyli m.in. Szczypińskiego. Zarzuty w tej sprawie w grudniu 2006 r. usłyszeli czterej inni wiceprezydenci Krakowa z lat 1998-2002: Paweł Z., Jerzy J., Teresa S. i Ewa K.-B. Wszyscy oni - podobnie jak Tomasz Szczypiński - zaprzeczali zarzutom.