Prokuratura nie znalazła dostatecznych dowodów na popełnienie przestępstwa. Zawiadomienie w tej sprawie złożyli pszczelarze po tym, jak na początku maja 2012 roku wyginęło od 50 do 70 proc. pszczół w pięciu pasiekach. Dużą ilość martwych pszczół znaleźli zarówno w pasiekach, jak i na pobliskich polach rzepaku. Zdaniem pszczelarzy pszczoły mogły się zatruć chemikaliami podczas opryskiwania rzepaku. Postępowanie dotyczyło zniszczenia poprzez zatrucie środkiem ochrony roślin rodzin pszczelich na terenie kilku miejscowości w powiecie dąbrowskim. Szkodę poniosło pięciu pszczelarzy, a wartość zniszczonego mienia oszacowano na ponad 60 tys. zł. Prokuratura ustaliła, że powodem zatrucia pszczół był środek owadobójczy, który w zależności od stężenia może być bardzo szkodliwy. W jednej z pasiek dodatkowo wykryto też inny bardzo silny środek owadobójczy. W toku postępowania ustalono, że tego dnia prowadzone były opryski rzepaku. Przesłuchany po pewnym czasie zarządca upraw zeznał jednak, iż rzepak opryskiwano środkami grzybobójczymi, a nie owadobójczymi. Policja nie mogła tego zweryfikować, ponieważ urządzenia do oprysków były już umyte. Dodatkowo w zebranych przez inspektorów ochrony roślin próbkach kwiatostanów rzepaku i pszczół nie wykazano obecności substancji owadobójczej. Próbki zbierane były przez dwa dni po opryskach - kiedy panowała wysoka temperatura i padały ulewne deszcze. Mogło więc dojść do wypłukania tych substancji - przyznaje prokuratura. Obecność jednej z substancji owadobójczych znaleziono natomiast w kwiatostanach rzepaku zebranych przez pszczelarzy bezpośrednio po zdarzeniu. Dla prokuratury nie było to wystarczającym dowodem, ponieważ nie miała pewności, z których pól pszczelarze pobrali próbki. Z powodu braku dostatecznych dowodów na popełnienie przestępstwa i niemożności przypisania konkretnej osobie umyślnego działania postępowanie zostało umorzone. Postanowienie o umorzeniu nie jest prawomocne, ponieważ pszczelarze złożyli zażalenie.