Sprawa dotyczy 33-letniego obywatela Rumunii, który we wrześniu 2007 r. trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież pieniędzy z bankomatu, a także o to, że ukradł sędziemu dokumenty. W areszcie Crulic odmówił przyjmowania jedzenia i w styczniu 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką. W czerwcu 2009 krakowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko trójce lekarzy ze szpitala w areszcie. Zarzucono im niedopełnienie obowiązków i narażenie rumuńskiego aresztanta na niebezpieczeństwo utraty życia lub nieumyślne doprowadzenie go do śmierci. Kierowniczkę ambulatorium Krystynę M. prokuratura oskarżyła o to, że od 13 do 23 grudnia 2007 r. nie wystąpiła do sądu o wydanie zgody na przymusowe leczenie Crulica, czym naraziła go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Dyrektor szpitala Katarzynę L. i ordynatora oddziału wewnętrznego Piotra S. - o to, że między 3 a 11 stycznia 2008 nieumyślnie doprowadzili do śmierci aresztanta, ponieważ w porę nie podjęli decyzji o ratowaniu go w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Według ustaleń prokuratury, jeszcze w grudniu można było uratować życie aresztanta poprzez przymusowe leczenie. Natomiast już od 3 stycznia lekarze powinni byli zacząć ratować jego życie, bo wtedy głodujący znalazł się w stanie bezpośredniego zagrożenia. Tymczasem dopiero wtedy wystąpili oni z wnioskiem do sądu o zgodę na przymusowe leczenie go. Zgoda dotarła do aresztu już po śmierci Crulica, który - zwolniony z aresztu - zmarł w krakowskim szpitalu. Lekarze nie przyznali się do winy. Twierdzą, że nie ponoszą odpowiedzialności za śmierć pacjenta. - Opinia publiczna wierzy, że lekarze ze szpitala w areszcie beznamiętnie przyglądali się, jak umiera głodujący człowiek. Ale to nie była prawda. Pacjent do 14 stycznia był w stanie stabilnym i wszystko wskazywało na to, że to się dobrze zakończy - mówił na początku procesu oskarżony Piotr S. Zapewnił, że razem z innymi lekarzami "wydzwaniał po krakowskich szpitalach", poszukując pomocy dla Claudiu Crulica. - Zawiodły procedury i ludzka wrażliwość - zeznawał we wtorek były dyrektor okręgowy Służby Więziennej Zygmunt Lizak, któremu podlegał m.in. Areszt Śledczy na Montelupich. Lizak zeznał, że o sprawie dowiedział się z prasy, choć - jego zdaniem - powinien o tym zostać poinformowany przez dyrektora aresztu. - Moim zdaniem zbyt późna reakcja i wystąpienie do sądu o zgodę na przymusowe dokarmianie doprowadziło do śmierci Claudiu Crulica - powiedział. Jak zeznał, sam powołał komisję do wyjaśnienia wszelkich aspektów sprawy. Z jej końcowymi wnioskami już się nie zapoznał w całości, ponieważ został odwołany ze stanowiska. Potem sam wystąpił ze służby. Mówił też przed sądem, że "są ludzie, którzy do dziś żyją tą tragedią i teraz chodzi o to, by już nigdy do podobnej sytuacji nie mogło dojść". - Crulic głodował, bo chciał spotkania z konsulem. Na posiedzeniu 9 stycznia stawiał ultimatum i mówił, że wtedy przerwie głodówkę - zeznawał ówczesny lekarz naczelny okręgu. Świadek wskazywał na nieprawidłowości w zatrudnieniu lekarza stomatologa Krystyny M. na stanowisku kierownika ambulatorium. Jego zdaniem, lekarz tej specjalności nie powinien sprawować nadzoru nad działalnością ambulatorium. Przebywający z głodującym aresztant zeznawał: Nie jadł, ale mimo to dużo ćwiczył, robił nawet 80 pompek. Jak jeszcze pił, kupowałem mu herbaty owocowe, bo takie lubił, ale nie miał żadnych pieniędzy. Miał ołtarzyk wycięty z gazety z Chrystusem w koronie cierniowej i modlił się 8 godzin dziennie. Pisałem mu list do ambasady. - Był w pełni świadomy, zorientowany w sytuacji, protestował przeciwko badaniu. Mówił, że zakończy głodówkę, jeżeli zostaną spełnione jego postulaty: spotkanie z konsulem i przeniesienie do innego aresztu. Nie mówił, że nie chce żyć. Nie stwierdziłam choroby psychicznej - zeznawała lekarz psychiatra, która konsultowała aresztanta na początku stycznia. Wyniki postępowania wewnętrznego Służby Więziennej były powodem wszczęcia trzech postępowań dyscyplinarnych - wobec b. dyrektora aresztu oraz szefów przywięziennego szpitala i ambulatorium, a także powodem dymisji szefa aresztu i szefa okręgu Służby Więziennej. W sprawie Crulica postępowanie wszczęły także rumuńskie organa ścigania. Ze stanowisk odwołani zostali m.in. konsul i ambasador Rumunii w Polsce. Miało to związek z ujawnionymi w toku śledztwa nieprawidłowościami, polegającymi na "braku pomocy konsularnej". W związku ze sprawą Crulica z urzędu zrezygnował też minister spraw zagranicznych Rumunii Adrian Cioroianu, krytykowany za niewłaściwe zajmowanie się sprawą obywatela Rumunii.