Zupełnie odmienne zdanie na ten temat mają tatrzańscy ratownicy, którzy - jak podkreśla naczelnik TOPR Jan Krzysztof - darzą pilota pełnym zaufaniem. - Udało mu się zdesantować wszystkich ratowników, którzy byli na pokładzie. Udało mu się mimo awarii drugiego silnika wylądować bezpiecznie. Nikomu nic się nie stało, a to jest najważniejsze - dodaje Jan Krzysztof. Sprawa ta będzie ciekawa jeszcze z jednego powodu - wyrok, jaki zapadnie w Zakopanem, z pewnością wpłynie na ocenę pilota rządowego śmigłowca, który rozbił się lecąc z premierem na pokładzie. Pilotowi tej maszyny stawia się podobne zarzuty.