Proces toczył się więc o złotówkę, bo na tyle oszacowano wartość rurki, gilotyny, metalowych prętów i skrzynki, które sprawcy zabrali ukradli. Do tej pory na proces wydano już prawie 5 tys. zł. Opinie kosztowały ponad tysiąc złotych. Do tego dochodzą zapytania o karalność - 450 zł, ryczałty za doręczenia pism -40 zł i konwój jednego z oskarżonych na dwie rozprawy -40 zł. Koszt obrońcy z urzędu przed sądem w pierwszej i drugiej instancji to bez mała 3 tys. zł. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. Jeszcze nie wiadomo, czy prokuratura będzie się odwoływać.