Antoni J. miał odpowiadać za wyłudzenie 230 tys. zł na szkodę kierowanej przez siebie uczelni i wypowiadanie gróźb pod adresem dziennikarki. Ponadto - za czerpanie korzyści majątkowych i osobistych od studentów i doktorantów oraz przekroczenie uprawnień. Sąd odroczył termin rozprawy, ponieważ dwaj obrońcy z wyboru wypowiedzieli pełnomocnictwa, a wyznaczony przez sąd obrońca z urzędu, zamieszkały w Jarosławiu, zwrócił się do sądu o wyznaczenie innego obrońcy zamieszkałego w Krakowie. Ponadto sąd z urzędu postanowił dopuścić dowód z opinii biegłych na temat stanu zdrowia oskarżonego. Mają oni wypowiedzieć się, czy stan zdrowia oskarżonego pozwala mu na uczestniczenie w procesie. Antoni J. przyjechał na salę rozpraw na wózku inwalidzkim ze skaleczeniami na twarzy, które, jak wyjaśnił, spowodowane zostały upadkami. Proces, ze względu na konieczność ochrony dobrych obyczajów, dobro pokrzywdzonych oraz względy bezpieczeństwa, będzie toczył się z całkowitym wyłączeniem jawności. Wyroki w sprawach o wyłudzenia 230 tys. zł z budżetu uczelni i kierowania gróźb karalnych pod adresem dziennikarki zapadały już dwukrotnie przed sądem w Jarosławiu - najpierw osobno, potem łącznie - i dwukrotnie były uchylane. Za trzecim razem Sąd Rejonowy w Jarosławiu zwrócił się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do innego miasta. Także Sąd Najwyższy zdecydował, że proces o korupcję i czerpanie korzyści majątkowych i osobistych (w tym finansowych i seksualnych), w którym Antoni J. został już nieprawomocnie skazany przez rzeszowski sąd rejonowy na 5 lat więzienia, po uchyleniu tego wyroku ruszy przed sądem w Krakowie. Procesu tego nie chciały prowadzić ani sąd w Rzeszowie, ani w Jarosławiu. Wszystkie procesy połączone w jeden będą toczyć się przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieścia. Od końca listopada ub. r. Antoni J. przebywa w areszcie w Krakowie. Krakowska prokuratura w maju ub. roku zarzuciła Antoniemu J. finansowanie z pieniędzy szkoły jego kampanii wyborczej do Senatu w 2005 roku - na kwotę 40 tys. zł - oraz nieprawidłowości w rozliczaniu delegacji. Nieprawidłowości te dotyczą łącznie kwoty 1,6 tys. zł. Jak podawała prokuratura, aresztowanie podejrzanego było uzasadnione utrudnianiem przez niego postępowania karnego. Były rektor nie wpłacił 30 tys. zł poręczenia majątkowego, nie oddał paszportu; nie reagował na wezwania prokuratury i nie zgłaszał się na wyznaczony przez biegłych termin badań. - Antoni J. po zatrzymaniu był badany przez biegłych, którzy uznali, że może przebywać w areszcie w warunkach szpitalnych - podawała prokuratura. W styczniu krakowski sąd oddalił zażalenie obrońcy na aresztowanie Antoniego J. Uznał, że stosowanie aresztu jest uzasadnione, ponieważ Antoni J. przebywając na wolności utrudniał postępowanie karne. Na posiedzenie to przybyli licznie zwolennicy byłego rektora, którzy zakłócili pracę sądu.