- Sąd Okręgowy podzielił stanowisko prokuratury, że nadal istnieje obawa matactwa, a podejrzanemu grozi wysoka kara. Postanowienie sądu pierwszej instancji było prawidłowe, więc zostało utrzymane w mocy - powiedział prok. Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Dodał, że w śledztwie prokuratorzy przesłuchują kolejnych świadków, zabezpieczają i analizują dokumentację. Prezydent Starachowic został zatrzymany przez CBA pod koniec sierpnia. Prokuratura zarzuciła Wojciechowi B., że przyjął łącznie 96 tys. złotych łapówek, a sąd zdecydował o zastosowaniu wobec samorządowca trzymiesięcznego aresztu, do 29 listopada. Zarzuty korupcyjne postawione B. mają związek z działalnością spółek komunalnych w Starachowicach w latach 2008-2010. Prezydent nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura przedstawiła zarzut wręczania łapówek przedsiębiorcy Marianowi S., który przyznał się do winy i po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia majątkowego odzyskał wolność. Zarzuty korupcyjne usłyszała także Justyna B. z urzędu miejskiego w Starachowicach, która miała pośredniczyć w przekazywaniu pieniędzy. Kobieta nie przyznała się. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 9 tys. zł. B. jest prezydentem Starachowic drugą kadencję. Wywodzi się z PiS, ale w ubiegłorocznych wyborach kandydował z własnego komitetu Forum 2010, który oprócz listy do starachowickiej Rady Miasta wystawił też własnych kandydatów do rady powiatu. B. uzyskał największe poparcie - ponad 64 proc. głosów - spośród wszystkich czterech prezydentów wybranych w Świętokrzyskiem. Polityk nie należy już do PiS. Radni PO zasiadający w radzie miejskiej w Starachowicach wystosowali do prezydenta miasta apel o rezygnację ze stanowiska. Z kolei radni PiS chcą referendum w sprawie odwołania prezydenta. Obowiązki prezydenta Starachowic przejął wiceprezydent Sylwester Kwiecień.