Prezydent, który cały czas pozostaje jego członkiem, w ubiegłym miesiącu przyznał "Tarnowianom" dofinansowanie w wysokości 12,5 tys. zł. - Mamy do czynienia z klasycznym konfliktem interesów - uważa Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. Według niej podobna do tarnowskiej metamorfoza komitetów wyborczych w stowarzyszenia zachodzi bardzo często a organizacje te sięgają potem po gminne dotacje - relacjonuje "Gazeta Krakowska". Stowarzyszenie prezydenta startowało w konkursie dla organizacji pozarządowych na realizację zadań publicznych miasta. Został on ogłoszony jesienią zeszłego roku. Po dotacje zgłosiło się aż 105 organizacji, zgłaszających pomysły m.in. na zajęcia sportowe, organizację wypoczynku dzieci, wspieranie rozwoju przedsiębiorczości czy ciekawe przedsięwzięcia kulturalne. Autorzy projektów wnioskowali o ponad 2,5 mln zł. Miasto do podziału miało 1,2 mln zł. Analizą ofert zajmowały się zespoły ekspertów, ale decyzję o wyborze ofert podejmował sam prezydent. Wśród obdarowanych znaleźli się "Tarnowianie". Suma 12,5 tys. zł jest o ponad połowę niższa od wnioskowanej. Cięcia dotyczyły jednak większości projektów ubiegających się o dofinansowanie. Jesienią 2006 r. Ryszard Ścigała wystartował w wyborach na prezydenta miasta jako kandydat komitetu wyborczego "Tarnowianie". Komitet przekształcił się w stowarzyszenie, które zostało zarejestrowane wiosną ubiegłego roku. - Skoro zebrał się zespół ludzi, którym udało się odnieść sukces, nie chcieliśmy zmarnować tego potencjału - tłumaczy Bogusław Placek, prezes "Tarnowian". Ścigała jest dziś szeregowym członkiem stowarzyszenia. - Nie byłoby dobrą praktyką odbierać organizacjom pozarządowym prawa realizacji projektów tylko dlatego, że w ich składzie są osoby publiczne - broni decyzji Ścigały jego rzecznik Piotr Filip. Jednak Grażyna Kopińska, dyrektor programu "Przeciw korupcji" w Fundacji Batorego, ma poważne wątpliwości. - Takie postępowanie jest niewłaściwe, choć żadne przepisy go nie zabraniają - mówi Kopińska. - Problem występuje nagminnie w mniejszych miejscowościach. Zaskoczyło mnie to, że pojawił się również w tak dużym mieście jak Tarnów. Jej zdaniem prezydent - na czas kierowania samorządem - powinien zrezygnować z członkostwa w stowarzyszeniu albo "Tarnowianie" powinni powstrzymać się od składania wniosków o dotacje z miasta. - Żadnego nadużycia prawnego, finansowego, ani moralnego tu nie ma - przekonuje prezes "Tarnowian". Jacek Łabno, opozycyjny tarnowski radny uważa, że szef samorządu powinien unikać takich decyzji. - Popełnił nietakt. Nadwyrężyło to jego dobre imię - ocenia. "Tarnowianie" za miejskie - i nie tylko - pieniądze chcą organizować cykl koncertów z udziałem uczniów szkoły muzycznej oraz dorosłych tarnowskich muzyków. Dotacji jeszcze nie otrzymali. Do przyszłego tygodnia mają czas na podpisanie umowy z magistratem.