To pierwsza wizyta rosyjskiego prezydenta w Polsce. Delegacja rosyjska przyleciała mimo utrudnień w ruchu lotniczym spowodowanych pyłem wulkanicznym. Prezydentowi towarzyszą m.in. minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej Siergiej Prichodźko i ambasador Rosji w Polsce Władimir Grinin. Miedwiediew przekazał zaraz po katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęła polska para prezydencka i 94 inne osoby, wyrazy współczucia narodowi polskiemu i złożył hołd prezydentowi Kaczyńskiemu. Polska delegacja udawała się na uroczyste obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W poniedziałek Miedwiediew w ambasadzie RP w Moskwie wpisał się do wyłożonej tam księgi kondolencyjnej. Napisał, że katastrofa polskiego samolotu prezydenckiego jest straszną tragedią, a śmierć prezydenta Kaczyńskiego to niepowetowana strata. W sobotę 10 kwietnia, kilka godzin po tragedii pod Smoleńskiem, rosyjski prezydent wystąpił z odezwą do narodu polskiego, w której oświadczył, iż wszyscy Rosjanie dzielą z Polakami ból i żałobę po śmierci prezydenta Kaczyńskiego, jego małżonki Marii i innych członków polskiej delegacji państwowej. Ogłosił też 12 kwietnia dniem żałoby narodowej w Federacji Rosyjskiej. Według rosyjskich mediów, był to bodaj pierwszy przypadek zarządzenia w Rosji żałoby narodowej po śmierci obywateli innego państwa. Jednym z jej elementów było opuszczenie do połowy flagi państwowej nad oficjalną rezydencją prezydenta Rosji na Kremlu. W środę w wywiadzie dla anglojęzycznej telewizji Russia Today Miedwiediew oświadczył, że jest oczywiste, iż polscy oficerowie w 1940 roku zostali rozstrzelani z woli ówczesnych przywódców ZSRR, w tym Józefa Stalina. Zdaniem rosyjskiego prezydenta, tragedia pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński, jest próbą nie tylko dla Polski, ale w ogóle dla stosunków międzynarodowych. Ze względu na utrudnienia w ruchu lotniczym w Europie udział w niedzielnych uroczystościach pogrzebowych pary prezydenckiej na Wawelu odwołało wiele delegacji. Do Krakowa nie przyjadą m.in. prezydenci USA i Francji, kanclerz Niemiec i premier Włoch.