Radnych nie przekonują argumenty, że budynki szkolne stoją puste, a miasto płaci za ogrzewanie sal, w których średnie obłożenie wynosi trzy godziny dziennie. Do głosowania dojdzie dopiero w lutym, ale z wyliczeń radnych wynika, że do poparcia projektów likwidacji szkół zabraknie czterech głosów. Nie ma większości, nie ma reform To, że prezydent nie ma większości w Radzie Miasta w czasach kryzysu, staje się coraz większym problemem. Nie może przeprowadzić reform w edukacji, radni nie zgadzają się na podwyżki podatków albo podnoszą je symbolicznie. Ostatnio obcięli także budżet Krakowskiego Biura Festiwalowego. Ten problem zauważyli analitycy agencji Standard & Poor's, którzy do zagrożeń dla wiarygodności kredytowej miasta zaliczyli fakt, że prezydent nie ma poparcia w Radzie Miasta, co utrudnia mu zarządzanie Krakowem. Zdaniem Jarosława Flisa, politologa z UJ, sytuacja prezydenta Krakowa jest bardzo trudna. - Przeciwko sobie ma w Radzie Miasta przedstawicieli dwóch wielkich partii: PO i PiS. Radni już teraz robią wszystko pod kątem wystawienia swojego kandydata w wyborach na prezydenta miasta za trzy lata - mówi Jarosław Flis. Jego zdaniem w pracy Rady Miasta, która ma być organem kontrolującym prezydenta, zaczęła teraz dominować funkcja blokująca. - Podobna sytuacja była kilka lat temu w Płocku, kiedy przewodniczącym Rady Miasta został kontrkandydat prezydenta. W rezultacie radni obcinali mu wszystkie wydatki na działalność, blokowali jego pomysły - mówi Jarosław Flis. Chcą zniechęcić prezydenta? Radni twierdzą, że swoimi działaniami chcą wymusić na prezydencie, aby wywiązał się z obietnic. - Mieliśmy umowę z prezydentem, że rozpocznie reformy finansowe miasta. Nie wywiązał się z tego - mówi Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu PO, który ma większość w Radzie Miasta. Bolesław Kosior, przewodniczący klubu PiS, uważa, że radni działają konstruktywnie i chcą uratować Kraków przed szkodliwymi pomysłami prezydenta Majchrowskiego. - Takiego knota jak projekty likwidacji szkół nam dawno nie zafundowano. Nie można zaczynać reform od najsłabszych, czyli dzieci - mówi Bolesław Kosior. Prezydent Majchrowski uważa jednak, że blokowanie przez radnych jego działań ma podtekst polityczny. Jego zdaniem klub PO chce doprowadzić do tego, że nie będzie miał już ochoty startować w kolejnych wyborach samorządowych. Radni tłumaczą natomiast, że nie chcą ponosić konsekwencji działań prezydenta i tłumaczyć się z nich przed wyborcami. - Kiedy coś nie wyjdzie, prezydent zawsze mówi: "tak zagłosowała Rada Miasta". Nie chcemy już brać na siebie takiej odpowiedzialności - mówi Bolesław Kosior. Radni stawiają weto Większość radnych sprzeciwia się zamknięciu szkół. Nie przekonują ich argumenty, że stoją puste, są za drogie, a w budżecie miasta brakuje pieniędzy nawet na podwyżki dla nauczycieli. Wczoraj radni dyskutowali na temat projektów likwidacji ośmiu szkół i przekształcenia czterech. Nie przekonały ich argumenty wiceprezydent Anny Okońskiej-Walkowicz, że z powodu niżu demograficznego, sporo sal lekcyjnych stoi pustych. - Mamy zbyt dużo szkół, w których nie ma kto się uczyć - mówiła Anna Okońska-Walkowicz. W szkołach przeznaczonych do zamknięcia obłożenie sal lekcyjnych wynosi średnio 3 godziny dziennie. Wiceprezydent podkreśliła, że jej program restrukturyzacji ma na celu racjonalne gospodarowanie pieniędzmi na oświatę. Będzie polegał na łączeniu, wygaszaniu, przejmowaniu przez stowarzyszenia i likwidowanie placówek. - Nie można wydawać pieniędzy publicznych na ogrzewanie pustych pomieszczeń. Mamy 40 proc. wolnych miejsc na poziomie gimnazjum i liceum - mówiła wiceprezydent. Poinformowała, że w Krakowie na edukację wydaje się 1 mld 140 mln zł, z czego 675 mln zł to subwencja oświatowa. 86 proc. budżetu oświatowego jest przeznaczana na płace. Według Anny Okońskiej-Walkowicz w Krakowie jest także dużo nauczycieli. W krajach OECD na 1 etat nauczyciela przypada 16,5 ucznia, a w Krakowie - tylko 9 uczniów. - To zaskakująco niska liczba - uważa radna Małgorzata Jantos. Gorący spór o likwidację szkół Prezydent Jacek Majchrowski namawiał radnych do poparcia projektów likwidacji szkół. - Rozpoczynamy dyskusję na temat reform w edukacji. To proces, który nie będzie trwał rok, ale kilka lat. Chodzi nie tylko o względy ekonomiczne, ale także prognozy demograficzne i zasady racjonalnego gospodarowania mieniem - powiedział prezydent Jacek Majchrowski. Zaapelował do radnych, aby kierowali się tylko interesem miasta, a nie partykularnymi interesami dzielnicowymi. Radni nie byli jednak przekonani o konieczności likwidacji. Marta Patena (PO), przewodnicząca Komisji Edukacji Rady Miasta powiedziała, że jeśli w szkołach dochodzi do niegospodarności i ogrzewania pustych budynków, to dzieje się tak za przyzwoleniem Wydziału Edukacji Urzędu Miasta. Jej zdaniem dane na temat szkół są nieaktualne, a poza tym radni mają zbyt mało czasu, aby je przeanalizować i podjąć decyzję. Radni PiS zapowiedzieli, że będą głosować przeciwko likwidacji. Barbara Nowak z PiS mówiła, że szkoły przedstawiane do likwidacji to placówki, w które miasto zainwestowało. -Wykonano w nich termomodernizację. Nie można tego teraz zmarnować - powiedziała Barbara Nowak. Argumentowali także, że szkoły są ważną częścią lokalnego środowiska, że nie powinno się oszczędzać na dzieciach i nie warto marnotrawić dorobku placówek edukacyjnych. - Populizm jest zawsze uroczy, ale jego efektem są takie trudności, z jakimi musimy się teraz zmagać - podsumowała dyskusję wiceprezydent Anna Okońska-Walkowicz. To jedyna alternatywa? Klub PO jest podzielony. Bogusław Kośmider z PO, przewodniczący Rady Miasta, opowiada się za likwidacją. - Bez tych działań będzie tylko gorzej - powiedział. Zaapelował także do rodziców, aby wzięli sprawę w swoje ręce i założyli stowarzyszenia. - To jedyna alternatywa dla szkół przeznaczonych do likwidacji - mówił Bogusław Kośmider. Restrukturyzację popiera także radna Małgorzata Jantos. Jej zdaniem fakt, że szkoły, które mają zostać zlikwidowane są bardzo drogie w utrzymaniu nie działa na ich korzyść. - Nigdzie nie jest tak, że jak coś jest drogie, to jest dobre - powiedziała radna. Władze Krakowa chcą zlikwidować lub przekształcić w sumie 13 placówek: m.in. Przedszkole 114, Gimnazjum nr 31 przy ul. Spółdzielców, Gimnazjum nr 14 przy ul. Czerwieńskiego, Gimnazjum nr 3 przy ul. Wąskiej, XXIX LO przy ul. Cechowej, XXXI LO przy ul. Zakątek, Zespół Szkół Mechanicznym nr 4. Do tego trzy licea profilowane i dwie szkoły dla dorosłych. Po przeprowadzeniu restrukturyzacji około 40 nauczycieli straci pracę. Reszta - ok. 150 - zostanie zatrudniona w innych szkołach. Zwolnionych zostanie także ok. 70 osób z administracji i obsługi. Do końca lutego powinny zostać podjęte uchwały o zamiarze likwidacji szkół. Wczoraj przeciwko likwidacji szkół protestowali także uczniowie, którzy zamiast na lekcję przyszli do magistratu. Agnieszka Maj agnieszka.maj@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w Dzienniku Polskim: Solidarność: Nie walczymy o kokosy Śmierć spowodował jeden cios nożem Czeka nas kolejna podwyżka cen