Spektakl wyreżyserowany przez Wojtka Klemma jest parafrazą dramatu Williama Szekspira o tragicznym losie rzymskiego wodza Tytusa Andronikusa. Dramat napisany w 1984 roku przez Heinera Muellera - wybitnego autora ze wschodnich Niemiec - miał okazać się proroctwem zapowiadającym upadek radzieckiego imperium. Twórcy przedstawienia chcą, aby "Anatomia Tytusa Fall of Rome" była ostrzeżeniem dla współczesnego społeczeństwa. - Europejczycy, cywilizowani ludzie, wychowani na tradycjach greckich, chrześcijańskich, rzymskich, nagle nie umiemy sobie poradzić z rzeczywistością. I wtedy stosujemy perwersję, tortury, więzienia, nie wiemy, jak z tego wyjść - powiedział w środę dziennikarzom reżyser sztuki Wojtek Klemm. Według niego, spektakl jest "sztuką o apokalipsie Europy". "Sztuka zaczyna się od 22 trupów. Po pięciu minutach są kolejne dwa trupy. W ciągu następnej godziny pada ich jeszcze kilkanaście" - dodał. Rolę tytułowego bohatera odtwarza Jan Peszek. W rozmowie aktor przyznał, że ma szczęście do trudnych, ale i ciekawych ról, a taką jest rola Tytusa. - To, co mnie najbardziej fascynuje w Tytusie to fakt, że jest jedyną osobą w otaczającym go świecie, która żąda i spodziewa się sprawiedliwości. Tytus znajduje się w ekstremalnie trudnych warunkach. Traci wszystkich bliskich, jest samotny w szukaniu sprawiedliwości. Świat mu jej nie dostarcza. Jedynym narzędziem, jakim może się posłużyć w szukaniu tej sprawiedliwości, jest zemsta, która kończy się tym, że nikt z bohaterów w tym świecie nie przeżyje- powiedział Jan Peszek.