W internetowym serwisie "Fakty Oświęcim" ukazał się niedawno filmowy reportaż Pawła Wodniaka pt. "Zablokowali drogę, bo nie chcieli żwirowni" - o manifestacji zdesperowanych mieszkańców podoświęcimskiej wsi Broszkowice, protestujących przeciwko funkcjonowaniu nielegalnej - również według prokuratury - żwirowni. Miejscowi obawiają się bowiem - a stanowisko prokuratury ich tok rozumowania potwierdza - że zakład wzniesiony w międzywalu Wisły przez krakowskiego przedsiębiorcę Artura K. może zagrozić ich bezpieczeństwu, przyczyniając się do osłabienia systemu ochrony przeciwpowodziowej. W materiale Pawła Wodniaka wypowiadali się m.in. sołtys Broszkowic Marian Gołąb oraz wójt gminy Oświęcim Andrzej Bibrzycki. Obaj przyznali, iż wedle ich wiedzy sortownia kruszywa w międzywalu stanęła na bakier z prawem. W reportażu padło pełne nazwisko Artura K. W odpowiedzi na ten materiał prawnik Artura K. wystosował do redakcji "Faktów Oświęcim" pismo z żądaniem usunięcia ze strony internetowej wypowiedzi dotyczących Artura K., uznając je za nieprawdziwe i naruszające dobra osobiste jego klienta. Ponadto Artur K. oczekuje od dziennikarza przeprosin w formie pisemnej oraz wypłaty zadośćuczynienia w wysokości 15 tys. zł. Paweł Wodniak ocenia, że żądania Artura K. są niczym innym, jak próbą zastraszenia i zamknięcia ust lokalnej prasy. Sprawą zainteresowali się eksperci z programu "Obserwatorium wolności mediów w Polsce" realizowanego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Skala żądań K. poruszyła również oświęcimskie media. - Kontaktowałem się z przedstawicielem Fundacji Helsińskiej. Jeżeli doszłoby do procesu, dziennikarz będzie mógł liczyć na jej pomoc - mówi Marcin Magiera, dziennikarz Telewizji Oświęcim. PLIN