Decyzją prokuratora zwłoki zabezpieczono do badania - mówi asp. sztab. Beata Frohlich, rzeczniczka sądeckiej policji. Z tego powodu nie jest jeszcze znana data pogrzebu. Prokuratura wstępnie wykluczyła działanie osób trzecich. Wg komunikatu ks. Jerzego Zonia, rzecznika biskupa tarnowskiego, okoliczności śmierci kapłana wskazują na samobójstwo - donosi "Gazeta Krakowska" W ostatnich tygodniach ks. prałat cierpiał i leczył się na chorobę depresyjną. W niedzielę w kościołach Nowego Sącza zostanie odczytany komunikat biskupa tarnowskiego w tej sprawie. Informacje policyjne w sprawie śmierci ks. Waldemara Durdy były wczoraj lakoniczne. Waldemar Durda był znanym i kochanym w Nowym Sączu duszpasterzem. Pochodził z Woli Barańskiej w diecezji sandomierskiej. W 1984 r. uzyskał święcenia kapłańskie. Pracował kolejno w parafiach w Wierzchosławicach i Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie. Brał udział w powołaniu Tarnowskiej Fundacji Ludziom Szczególnej Troski. Jako diecezjalny duszpasterz osób niepełnosprawnych stworzył Dom Dziennego i Okresowego Pobytu dla Niepełnosprawnych. Po powrocie z dziewięciomiesięcznego stypendium naukowego w Rzymie założył Katolicki Ośrodek Studiów Społecznych w Lipnicy Murowanej. Parafię św. Małgorzaty w Nowym Sączu, drugą co do wielkości w diecezji (25 tys., wiernych), objął w grudniu 2000 r. Bardzo szybko wpisał się w poczet wielkich rządców parafii farnej. W pamięci sądeczan prałat pozostanie jako gorący orędownik budowy pomnika Jana Pawła II na rynku przed ratuszem i wielki czciciel cudownego obrazu Przemienia Pańskiego. Patronował parafialnym dziełom świeckich, angażował się w pracę charytatywną, nie stronił od publicznych wypowiedzi, nie unikał dziennikarzy. Wiadomość o śmierci ks. Durdy, i to z własnej ręki, zaszokowała wczoraj miasto. Tłumy ludzi zmierzały do bazyliki św. Małgorzaty. Szukali klepsydry, kiru, tymczasem jedynie na drzwiach kancelarii parafialnej wisiała kartka: "W dniu dzisiejszym kancelaria nieczynna". O godz. 16 nie było jeszcze wiadomo, kiedy zostanie odprawiona msza żałobna. - To wiadomość, w którą trudno uwierzyć. Musimy ufać Bożemu Miłosierdziu - mówi ks. Jacek Maciaszek SJ, proboszcz sąsiedniej parafii Ducha Św.