W pogrzebie uczestniczyli przedstawiciele prezydenta RP, ministra kultury, władz Krakowa i Małopolski. Nie było przemówień. Na prośbę rodziny w kaplicy odbyła się jedynie krótka modlitwa, prowadzona przez o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego. - Stoimy tutaj otaczając prochy ś.p. Stanisława Lema. Świadomie mówię świętej pamięci, chociaż on może by się z tym nie zgodził. Ale dla mnie jest on świętej pamięci, bowiem była w nim ta pasja prawdy, odkrywania świata - powiedział o. Kłoczowski. Posłuchaj relacji Macieja Grzyba: - Przyszliśmy tutaj, by go pożegnać, ale także dlatego, żeby przemówić za nim do Boga, pokazując Mu: Panie on może nie rozpoznawał Ciebie w tych wszystkich, którym służył swoją pasją prawdy, swoim talentem i tym wszystkim, czym był jako człowiek. Pokazujemy Ci Panie: to wszystko, co dobre, pozostało z niego wśród nas i między nami. I wiemy, że będziesz po jego stronie - dodał o. Kłoczowski. W ciszy złożono do grobu urnę z prochami pisarza. Prawie natychmiast grób został zasłany wieńcami i kwiatami. - Żegnaj kolego z młodości - powiedział jeden z mężczyzn, kładąc na grobie czerwoną różę. Właśnie jedna, czerwona róża była kwiatem najczęściej przynoszonym przez czytelników książek Stanisław Lema. Jadwiga Dobrowolska, mieszkanka Gliwic, mówiła dziennikarzom, że przyjechała na pogrzeb, ponieważ tak jak Stanisław Lem urodziła się we Lwowie. - Wiem gdzie mieszkał, wiem gdzie chałwę kupował, jak latał do szkoły spóźniony troszkę, wiem, gdzie maturę zdawał. Czuję się z nim po prostu osobiście związana. Należało mu się, żebym przyjechała - powiedziała pani Jadwiga, pokazując wstążkę w kolorach Lwowa - szafirową i czerwoną przywiązaną do róży. - Bardzo go szanuję i to, że się do końca nie złamał i nie pojechał do Lwowa, bo twierdził, że nie chce oglądać Lwowa niepolskiego - dodała. Krytyk i historyk literatury, autor wstępów do "Dzieł zebranych" Lema, prof. Jerzy Jarzębski mówił, że będzie mu pisarza "bardzo brakowało". Pytany, czego Lem nas nauczył, powiedział: "Nauczył nas patrzeć trochę dalej, ale przede wszystkim - widzieć konsekwencje tego, co robimy". - Nauczył mnie wyobraźni, krytycznego myślenia, ale też śmiałości wizji tego, co może być w przyszłości - mówił dziennikarzom uczestniczący w pogrzebie młody mężczyzna. Stanisław Lem zmarł 27 marca w Krakowie. Miał 85 lat. Był jednym z najbardziej cenionych polskich pisarzy. Popularność przyniosły mu książki science-fiction, choć pisał także eseje i szkice filozoficzne. Dzieła Lema, takie jak "Powrót z gwiazd", "Solaris", "Opowieści o pilocie Pirxie", "Dzienniki Gwiazdowe", "Cyberiada" weszły do kanonu najsłynniejszych dzieł science fiction XX wieku. "Wizjoner", "geniusz", "wielki myśliciel", "jeden z ostatnich ludzi, którzy ogarniali całą złożoność świata" - tak o Stanisławie Lemie mówili tuż po jego śmierci przyjaciele i znawcy jego książek. Podkreślali też, że Lem niesłusznie był szufladkowany wyłącznie jaka twórca literatury science-fiction, a reszta jego dzieł, w tym eseje filozoficzne, nie były równie dobrze znane. Literaturoznawcy i pisarze podkreślali, że w swoich książkach Lem używał bogatego, pełnego neologizmów języka, sięgał po rozmaite konwencje i gry literackie. Był pisarzem, który cenił prawdę i etykę. Na Cmentarzu Salwatorskim, położonym u stóp wzgórza bł. Bronisławy, pochowani są m.in. Wiesław Dymny, Mieczysław Kotlarczyk (założyciel Teatru Rapsodycznego), Juliusz Osterwa, Jan Sztaudynger, Eugeniusz Romer, Antoni Kępiński i Kazimierz Wyka.