Pojazd nie zmieścił się pod niskim wiaduktem. Doszło do zapłonu ulatniającego się gazu. Na szczęści kierowca nie ucierpiał. Do godziny 15 może potrwać gaszenie pożaru samochodowej cysterny z gazem, która uderzyła w piątek w przęsło wiaduktu kolejowego w Chrzanowie - poinformował w sobotę oficer dyżurny małopolskiej straży pożarnej, kpt Grzegorz Nogieć. Według strażaka, gaz ulatniający się z rozszczelnionej cysterny powoli się wypala. Strażacy wodą schładzają pojazd, aby nie dopuścić do wybuchu. - Na podstawie informacji przekazanych przez kierowcę o ilości znajdującego się w środku gazu szacujemy, że powinien się on wypalić około godziny 15 - ocenił oficer dyżurny. W akacji gaśniczej uczestniczy ponad 100 strażaków, dysponujących 40 wozami. Wokół pożaru wyznaczono 300-metrową strefę ochronną, gdzie niewpuszczani są mieszkańcy oraz pracownicy znajdujących się tam sklepów i firm. Wstrzymany jest także ruch kolejowy po wiadukcie, w który uderzyła cysterna. Do wypadku doszło w piątek ok. godz. 20 w rejonie skrzyżowania ul. Szpitalnej i Krakowskiej, w pobliżu centrum Chrzanowa. Cysterna samochodowa, przewożąca ponad 20 ton propanu-butanu uderzyła w wiadukt kolejowy. Pojazd nie zmieścił się pod niskim wiaduktem. Doszło do zapłonu ulatniającego się gazu. Kierowca nie ucierpiał. Z pobliskich budynków ewakuowano ok. 50 osób. Na początku płomień miał 6 m wysokości. Dzisiaj przesłuchany ma zostać kierowca cysterny, który spowodował wczorajszy wypadek w Chrzanowie. - Mężczyzna zlekceważył znaki i wjechał pod wiadukt. Tam samochód utknął. Z uszkodzonych zaworów zaczął wydobywać się gaz, w wyniku czego wybuchł pożar. Cysterna przewoziła ponad 20 ton propanu-butanu. Kierowca prawdopodobnie nie zastosował się do znaków o ograniczonej wysokości - informował Mariusz Jurczyk z chrzanowskiej drogówki.